Tuff Enuff - Ziuta - Wywiad
Z Tomkiem Ziutą Zdebikem z grupy Tuff Enuff rozmawia Jerzy Szlachta…
JSZ – Tomek czy pamiętasz jeszcze początki Tuff Enuff, przecież to były zupełnie inne czasy w kraju…były takie festiwale na których graliście jak Odjazdy, Metalmania
Ziuta- Na szczęście jeszcze pamiętam. Wiem, ze lata lecą, były wszelkiego rodzaju rozweselacze i masa imprez, ale kilka faktów wciąż mam w głowie ;)
Fakt, czasy były inne i śmiało mogę stwierdzić, ze bardziej sprzyjające zespołom, ale i muzyce którą graliśmy. Lata dziewięćdziesiąte, to eksplozja nowych brzmień od grunge do już wtedy new metalu.
Mieliśmy to szczęście zaistnieć. Tuff formował się od 1992 roku. Dosyć szybko zaczęliśmy koncertować jako support i były to całkiem spore imprezy.
Potem pierwsze demo i zainteresowanie ze strony Metal Mind. W 1995 zaprosił nas Tomek Dziubiński do Wrocławia i zagraliśmy na targach muzycznych Intermedia. Chciał nas zobaczyć na dużej scenie w akcji na żywo. Potem impreza; była to rocznica Metal Hammera. Dużo mięcha, browarów i dobrej zabawy.
Podpisaliśmy kontrakt, zagraliśmy na Odjazdach gdzie wywołano nas na dużą scenę, a dzień później Metal Hammer Festiwal w Krakowie, gdzie na jednej scenie zagraliśmy z Testament, Kreator, Grip Inc…. Pamiętam jak z tyłu za garami Mania stał Lombardo i ogladał nasz koncert. Z Krakowa pojechaliśmy nagrywać płytę - “Cyborgs Don’t Sleep”, do małego studia Spaart w Boguchwale koło Rzeszowa. Dlaczego to miejsce ? Chwile wcześniej nagrywał tam Dynamind i podobało nam się jak zostało to zrobione. To były właśnie te inne FAJNE czasy :) Poznaliśmy ciekawych ludzi, zespoły i miasto Rzeszów z jego zakamarkami. To była cały miesiąc trwająca impreza… :)
JSZ- po koniec lat 90-tych zniknęliście ze sceny, co się z w Wami działo ?
Ziuta- Zanim zniknęliśmy, to na kolejnych Odjazdach znaleźliśmy nowego wokalistę - Workie z zespołu Bandog i nagraliśmy płytę zatytułowaną “Diablos Tequilos”. I znowu miesiąc dobrej zabawy. Studio, imprezy, tequila, chleb ze smalcem w country pubie, tabaka - Rzeszów.
Zagraliśmy kolejnych kilka koncertów i tras. Z Acid Drinkers, Paradise Lost, Vader, Illusion, Flapjack, Woodstock. Pojawiły się tarcia z wydawca co zaczęło wpływać na klimat w zespole. Rozstaliśmy się. Potem mieliśmy jeszcze powrót na krótko, ale Workie stracił głos i każdy zaczął dłubać w innych zespołach. Manio zasiadł za garami w Piersiach, ja dołączyłem do Her, Sivy zaczął grać w Hard Work, a Qlos w Lipali.
W sumie to trwa to dzisiaj oprócz zespołu Her. Wyjechałem w 2005 do Anglii. W HER miał grać na bębnach Docent z Vader. Nagrał jeden utwór i … odszedł. To zamknęło rozdział pt. HER.
JSZ-rok 2010 to wznowienie działalności, jak myślisz jest jeszcze zapotrzebowanie na takie niekiedy ekstremalne granie ?
Ziuta- Nasze granie nie jest już takie ekstremalne. To zawsze był mix różnych dźwięków które w nas grały. Crossover, który z racji przewagi masy nazywaliśmy Power Groove.
W kontekście komercyjnym oczywiście nasza muzyka jest w niszy. Kiedyś można było dzięki Maćkowi Chmielowi, Kubie Wojewódzkiemu, Darkowi Bożydarowi czy Makakowi zobaczyć nas i całą masę mocno grających zespołów w telewizji i to w jedynce !!! Teraz pozostały jedynie konkursy-wyścigi w których pokazują się zespoły, bo nie ma innego sposobu, by potem się tłumaczyć przed fanami czy kolegami z innych zespołów dlaczego to zrobili ;) Takie czasy.
Zapotrzebowanie na mocne granie jest cały czas. Śmiało mogę stwierdzić, że metal to jeden z nielicznych gatunków, który ma tak wiernych fanów. Czuje, ze za moment skończy się to wirtualne granie i znowu prawdziwa muza ruszy pełna para.
JSZ-jak wygląda Wasza dyskografia płytowa
Ziuta-Dyskografia…
Odnosząc się do długości istnienia zespołu - cienko :)
To kilka singli, płyt długogrających, kompilacji, ścieżki do filmu i remixy.
W 1996 ukazała się płyta “Cyborgs Don’t Sleep” poprzedzona singlem ‘Potato Monster Terror”. 1997 to “Diablos Tequilos” i singiel “Mortadella Attack”
Nasze dźwięki znalazły się też na składankach - Mayday Festival’95, Przystanek Woodstock’96, Machina, Węgorzewo, ścieżka dźwiękowa do filmu “Gniew” - M. Ziembińskiego.
Zafascynowany industrialną scena rzeszowska, przy wielkiej pomocy Bodka Pezdy, Piotrka Sitka i Gabiego postanowiłem dołożyć do dyskografii remixy. To była pierwsza na świecie zremiksowana płyta metalowa w wersji techno-industrialnej. Została opatrzona tytułem “Tuff Enuff Remixed by 2.47” i zespoł live dostał nazwę roboczą LD.
Oczywiście każdy z członków zespołu ma na koncie płyty z innymi zespołami, ale teraz zabraknie na to czasu ;)
JSZ-przez wile lat przewinęło się przez Wasz zespół wielu muzyków, czym były spowodowane te zawirowania
Ziuta- Fakt. Już po pierwszej, a przy powstawaniu drugiej płyty, rozstaliśmy się z wokalistą - Rafałem Tarachą. Pewnego dnia przyszedł na próbę i oznajmił nam, ze gramy za ciężko i nie do końca go to kreci, a byliśmy już prawie gotowi żeby pojechać do studia.
Wypatrzyłem na Odjazdach Workiego z zespołem Bandog. Spodobał mi się chłopak ;) Spotkaliśmy się w Krakowie, pogadaliśmy, wypiliśmy browara i wszedł z nami do studia. Zagraliśmy sporo dobrych koncertów i w 2000 roku okazało się, ze Workie traci głos. Zostaliśmy bez wokalisty i to był moment w którym postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę.
Po dziesięciu latach spotkaliśmy się w składzie z pierwszej płyty, ale szybko się okazało, ze Manio nie ma czasu ze względu na Piersi i zastąpił go Luk z Lipali. Kilka wspólnych koncertów, trasa i okazało się, że jest zbyt Tuff ;) Tym razem daliśmy ogłoszenie i Łukasz Roman Romanowski z wrocławskiego Head Up przygotował się najlepiej. Wciąż z nami gra :))
W zeszłym roku przeżyliśmy dejavu z Tarachą. Odległość i względy muzyczno-rodzinne uniemożliwiły mu dalsze darcie ryja w zespole. Znowu ogłoszenie i dostaliśmy sześć różnych propozycji. Powiem, że tak zaskakujących, że zdecydowaliśmy się na wokalistę który śpiewa tez w zespole LOKO - Piotr Petro Orzechowski. W kwietniu spotkaliśmy się we Wrocławiu na próbie picia i grania. Zdał :)
JSZ-w 2014 wydaliście „Sugar, Death and 222 Imperial Bitches” jak fani przyjęli ten album
Ziuta- To dobry album i tak tez został przyjęty. Jest kilka mocnych faworytów i są też “piosenki”. A piosenka dobra na wszystko ;)
Nie ma dużego zamieszania pomimo sporej pracy jaka włożyliśmy w promocje, ale to chyba jest spowodowane brakiem wydawcy. Chcieliśmy spróbować wydać płytę sami, niezalenie i to chyba nie był najlepszy ruch.
Wracając do płyty - muzyki, reakcje na koncertach pokazują nam, ze Tuff to dobre, mocne dźwięki. Przychodzą starzy fani z dziećmi i całkiem nowi nastolatkowie. To nas cieszy i utwierdza w tym, ze warto grać.
JSZ- czy będzie kolejna płyta i kiedy znów pojawicie się na trasie koncertowej
Ziuta -Oczywiście, ze będzie. Jest już kilka nowych riffów, szybkie bębny i nowy głos. Gramy koncerty. Nie jest ich dużo, ale mieszkamy od siebie daleko - UK, Górny Śląsk, Dolny Śląsk i Wybrzeże i to trochę nas odcina od grania w każdy weekend. Minęło tez kilka dobrych tygodni zanim wyjaśniła się sytuacja z wokalem. Jesteśmy na dobrej drodze i w gotowości żeby kopać tyłki.
To od was - fanów muzyki zależy jak często zespoły grają. Zacznijcie chodzić na koncerty i przekonajcie do tego wszystkich tych, którzy siedzą przed komputerami i wpatrują się w YouTube. To nie to samo.
Dlatego lata 90-te były takie piękne w polskiej muzyce. Nie było fejsbuka, ale były pełne kluby.
R U TUFF ? - STAY TUFF
JSZ – Tomek czy pamiętasz jeszcze początki Tuff Enuff, przecież to były zupełnie inne czasy w kraju…były takie festiwale na których graliście jak Odjazdy, Metalmania
Ziuta- Na szczęście jeszcze pamiętam. Wiem, ze lata lecą, były wszelkiego rodzaju rozweselacze i masa imprez, ale kilka faktów wciąż mam w głowie ;)
Fakt, czasy były inne i śmiało mogę stwierdzić, ze bardziej sprzyjające zespołom, ale i muzyce którą graliśmy. Lata dziewięćdziesiąte, to eksplozja nowych brzmień od grunge do już wtedy new metalu.
Mieliśmy to szczęście zaistnieć. Tuff formował się od 1992 roku. Dosyć szybko zaczęliśmy koncertować jako support i były to całkiem spore imprezy.
Potem pierwsze demo i zainteresowanie ze strony Metal Mind. W 1995 zaprosił nas Tomek Dziubiński do Wrocławia i zagraliśmy na targach muzycznych Intermedia. Chciał nas zobaczyć na dużej scenie w akcji na żywo. Potem impreza; była to rocznica Metal Hammera. Dużo mięcha, browarów i dobrej zabawy.
Podpisaliśmy kontrakt, zagraliśmy na Odjazdach gdzie wywołano nas na dużą scenę, a dzień później Metal Hammer Festiwal w Krakowie, gdzie na jednej scenie zagraliśmy z Testament, Kreator, Grip Inc…. Pamiętam jak z tyłu za garami Mania stał Lombardo i ogladał nasz koncert. Z Krakowa pojechaliśmy nagrywać płytę - “Cyborgs Don’t Sleep”, do małego studia Spaart w Boguchwale koło Rzeszowa. Dlaczego to miejsce ? Chwile wcześniej nagrywał tam Dynamind i podobało nam się jak zostało to zrobione. To były właśnie te inne FAJNE czasy :) Poznaliśmy ciekawych ludzi, zespoły i miasto Rzeszów z jego zakamarkami. To była cały miesiąc trwająca impreza… :)
JSZ- po koniec lat 90-tych zniknęliście ze sceny, co się z w Wami działo ?
Ziuta- Zanim zniknęliśmy, to na kolejnych Odjazdach znaleźliśmy nowego wokalistę - Workie z zespołu Bandog i nagraliśmy płytę zatytułowaną “Diablos Tequilos”. I znowu miesiąc dobrej zabawy. Studio, imprezy, tequila, chleb ze smalcem w country pubie, tabaka - Rzeszów.
Zagraliśmy kolejnych kilka koncertów i tras. Z Acid Drinkers, Paradise Lost, Vader, Illusion, Flapjack, Woodstock. Pojawiły się tarcia z wydawca co zaczęło wpływać na klimat w zespole. Rozstaliśmy się. Potem mieliśmy jeszcze powrót na krótko, ale Workie stracił głos i każdy zaczął dłubać w innych zespołach. Manio zasiadł za garami w Piersiach, ja dołączyłem do Her, Sivy zaczął grać w Hard Work, a Qlos w Lipali.
W sumie to trwa to dzisiaj oprócz zespołu Her. Wyjechałem w 2005 do Anglii. W HER miał grać na bębnach Docent z Vader. Nagrał jeden utwór i … odszedł. To zamknęło rozdział pt. HER.
JSZ-rok 2010 to wznowienie działalności, jak myślisz jest jeszcze zapotrzebowanie na takie niekiedy ekstremalne granie ?
Ziuta- Nasze granie nie jest już takie ekstremalne. To zawsze był mix różnych dźwięków które w nas grały. Crossover, który z racji przewagi masy nazywaliśmy Power Groove.
W kontekście komercyjnym oczywiście nasza muzyka jest w niszy. Kiedyś można było dzięki Maćkowi Chmielowi, Kubie Wojewódzkiemu, Darkowi Bożydarowi czy Makakowi zobaczyć nas i całą masę mocno grających zespołów w telewizji i to w jedynce !!! Teraz pozostały jedynie konkursy-wyścigi w których pokazują się zespoły, bo nie ma innego sposobu, by potem się tłumaczyć przed fanami czy kolegami z innych zespołów dlaczego to zrobili ;) Takie czasy.
Zapotrzebowanie na mocne granie jest cały czas. Śmiało mogę stwierdzić, że metal to jeden z nielicznych gatunków, który ma tak wiernych fanów. Czuje, ze za moment skończy się to wirtualne granie i znowu prawdziwa muza ruszy pełna para.
JSZ-jak wygląda Wasza dyskografia płytowa
Ziuta-Dyskografia…
Odnosząc się do długości istnienia zespołu - cienko :)
To kilka singli, płyt długogrających, kompilacji, ścieżki do filmu i remixy.
W 1996 ukazała się płyta “Cyborgs Don’t Sleep” poprzedzona singlem ‘Potato Monster Terror”. 1997 to “Diablos Tequilos” i singiel “Mortadella Attack”
Nasze dźwięki znalazły się też na składankach - Mayday Festival’95, Przystanek Woodstock’96, Machina, Węgorzewo, ścieżka dźwiękowa do filmu “Gniew” - M. Ziembińskiego.
Zafascynowany industrialną scena rzeszowska, przy wielkiej pomocy Bodka Pezdy, Piotrka Sitka i Gabiego postanowiłem dołożyć do dyskografii remixy. To była pierwsza na świecie zremiksowana płyta metalowa w wersji techno-industrialnej. Została opatrzona tytułem “Tuff Enuff Remixed by 2.47” i zespoł live dostał nazwę roboczą LD.
Oczywiście każdy z członków zespołu ma na koncie płyty z innymi zespołami, ale teraz zabraknie na to czasu ;)
JSZ-przez wile lat przewinęło się przez Wasz zespół wielu muzyków, czym były spowodowane te zawirowania
Ziuta- Fakt. Już po pierwszej, a przy powstawaniu drugiej płyty, rozstaliśmy się z wokalistą - Rafałem Tarachą. Pewnego dnia przyszedł na próbę i oznajmił nam, ze gramy za ciężko i nie do końca go to kreci, a byliśmy już prawie gotowi żeby pojechać do studia.
Wypatrzyłem na Odjazdach Workiego z zespołem Bandog. Spodobał mi się chłopak ;) Spotkaliśmy się w Krakowie, pogadaliśmy, wypiliśmy browara i wszedł z nami do studia. Zagraliśmy sporo dobrych koncertów i w 2000 roku okazało się, ze Workie traci głos. Zostaliśmy bez wokalisty i to był moment w którym postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę.
Po dziesięciu latach spotkaliśmy się w składzie z pierwszej płyty, ale szybko się okazało, ze Manio nie ma czasu ze względu na Piersi i zastąpił go Luk z Lipali. Kilka wspólnych koncertów, trasa i okazało się, że jest zbyt Tuff ;) Tym razem daliśmy ogłoszenie i Łukasz Roman Romanowski z wrocławskiego Head Up przygotował się najlepiej. Wciąż z nami gra :))
W zeszłym roku przeżyliśmy dejavu z Tarachą. Odległość i względy muzyczno-rodzinne uniemożliwiły mu dalsze darcie ryja w zespole. Znowu ogłoszenie i dostaliśmy sześć różnych propozycji. Powiem, że tak zaskakujących, że zdecydowaliśmy się na wokalistę który śpiewa tez w zespole LOKO - Piotr Petro Orzechowski. W kwietniu spotkaliśmy się we Wrocławiu na próbie picia i grania. Zdał :)
JSZ-w 2014 wydaliście „Sugar, Death and 222 Imperial Bitches” jak fani przyjęli ten album
Ziuta- To dobry album i tak tez został przyjęty. Jest kilka mocnych faworytów i są też “piosenki”. A piosenka dobra na wszystko ;)
Nie ma dużego zamieszania pomimo sporej pracy jaka włożyliśmy w promocje, ale to chyba jest spowodowane brakiem wydawcy. Chcieliśmy spróbować wydać płytę sami, niezalenie i to chyba nie był najlepszy ruch.
Wracając do płyty - muzyki, reakcje na koncertach pokazują nam, ze Tuff to dobre, mocne dźwięki. Przychodzą starzy fani z dziećmi i całkiem nowi nastolatkowie. To nas cieszy i utwierdza w tym, ze warto grać.
JSZ- czy będzie kolejna płyta i kiedy znów pojawicie się na trasie koncertowej
Ziuta -Oczywiście, ze będzie. Jest już kilka nowych riffów, szybkie bębny i nowy głos. Gramy koncerty. Nie jest ich dużo, ale mieszkamy od siebie daleko - UK, Górny Śląsk, Dolny Śląsk i Wybrzeże i to trochę nas odcina od grania w każdy weekend. Minęło tez kilka dobrych tygodni zanim wyjaśniła się sytuacja z wokalem. Jesteśmy na dobrej drodze i w gotowości żeby kopać tyłki.
To od was - fanów muzyki zależy jak często zespoły grają. Zacznijcie chodzić na koncerty i przekonajcie do tego wszystkich tych, którzy siedzą przed komputerami i wpatrują się w YouTube. To nie to samo.
Dlatego lata 90-te były takie piękne w polskiej muzyce. Nie było fejsbuka, ale były pełne kluby.
R U TUFF ? - STAY TUFF