Menu

„Mechanika” – premiera nowej płyty LIPALI Data premiery: 29.12.2022 r.

To płyta o człowieku, o mechanizmach, które są w nim i ponad nim, które on stwarza, których jest przyczyną i podmiotem. Muzycznie twardsza, mocniejsza, gitarowa, riffowa, ale i ze szczyptą delikatności, transu.
Praca nad albumem trwała kilka miesięcy – od pierwotnej zupy muzycznej do wysublimowanych kreacji, gdzie tekst łączy się z muzyką w jedną, konkretną całość. Studio nie przykryło ani nie zamaskowało żywego grania i wspólnoty emocjonalnej muzyków, uwypuklając ją jako jeden z najważniejszych walorów zespołu.

Angielskie teksty przeplatają się z polskimi, poruszając ogólnoludzkie kwestie, nadają albumowi pierwiastek ponadnarodowy.

Lista utworów:
1. Eternal
2. Ftf
3. We are the tools
4. Nie dla ciebie
5. Zaśpiewać
6. Osiem gwiazd
7. ROB
8. Piroman
9. Czerń i biel
10. Do something
11. Włóczykij

źródło: Presscom
Czytaj dalej...

Premiera: MR GIL – LOVE WILL NEVER COME !!!

O niektórych muzykach zwykło się mówić, że są jak wino... resztę powiedzonka, musicie sobie dopowiedzieć sami, bo ja nie chcę podpaść Mirkowi Gilowi, zaglądając w jego pesel, ale prawda jest taka, że popularny Gilu, wyraźnie czuje się wciąż młodo i pomysłów na muzykę ma bez liku. Jeden z kilku jego projektów, Mr. Gil zawsze był swego rodzaju odskocznią dla warszawskiego muzyka. Za każdym razem muzyka, nagrana pod tym szyldem, nieco zaskakiwała słuchaczy. Czasem było jej bliżej do muzyki akustycznej, innym razem bywało poetycko... Nie inaczej jest i na najnowszym krążku zatytułowanym „Love Will Never Come”, wydanym przez poznańskie wydawnictwo OSKAR i dostępnym na www.IndependentMusicMarket.com

Tracklista

1. Fight
2. Stone
3. Without You
4. Begging Hands
5. Growing
6. Be for Me (Like a Tree)

Skład / Muzycy

- Karol Wróblewski - wokal
- Mirosław Gil - gitara
- Przemysław Zawadzki - gitara basowa
- Robert Kubajek - perkusja
oraz:
- Małgorzata Kościelniak - wokal (3,6)

LOVE WILL NEVER COME

RECENZJA

Wystarczy rzucić okiem na okładkę. Jesienny obraz ukazujący drzewo, zatopione w szarej, wczesno wieczornej atmosferze, wzbudza ciekawość i przykuwa wzrok. Czas więc zajrzeć do muzyki. A ta znów zaskakuje! Nieco mglista, pozornie mroczna i przybrudzona, a jednak ciepła, wzbudzająca niejako rozmazany optymizm. Można rzec, że niektóre fragmenty „marudzą” sobie w głośnikach, ale to jest właśnie ten ukryty smaczek „Love Will Never Come”. Nawet solówki gitarowe Mirka, które zwykle wychodzą przed szereg, tutaj są ukryte, stonowane, zupełnie jakby płynęły gdzieś z oddali.
W sumie najgłośniejszym instrumentarium na płycie jest sekcja rytmiczna, za która stoją: Przemek Zawadzki (bas) oraz Robert „Qba” Kubajek. Ma ona za zadanie prowadzić tę tajemniczą muzykę, a robi to na prawdę znakomicie! Przemek bardzo ciekawe przesterował bas, a Robert gra bardzo ciepło i miękko, wyraźnie stosując sztabki i miotełki, typowe dla gry akustycznej.
Czas na kilka słów o wokalu. I tutaj dwa razy sprawdzałem, czy chodzi o „tego samego” Karola Wróblewskiego! Bo głos Karola zmienił się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Jest dziś bardzo dojrzały, kiedy potrzeba – tajemniczy, a za chwilę ciepły i mocny. Wspaniale snuje historie i potęguje emocje, zawarte w tekstach. Karola wspomaga też w dwóch utworach ('Without You' oraz 'Be For Me (Like A Tree)' niezawodna Gosia Kościelniak, której ciepły głos nie raz słyszeliśmy już w muzyce Mirka Gila. Pojawia się on dokładnie wtedy, kiedy potrzeba, rozświetlając ten pozorny mrok.
Reasumując: „Love Will Never Come”, to płyta idealnie wpisana w ciężkie czasy, w jakich przyszło nam ostatnio żyć. To muzyka, która z łatwością może stać się przyjacielem każdego z nas, rozświetlając szaro bure spektrum barw, w których zatopiony jest nasz współczesny, jesienno-zimowy świat. To wreszcie bateria ciepła i delikatnego światełka, przepięknie rozpalającego mrok. Bardzo dobrze się stało, że została wydana właśnie teraz przed świętami, bo może nas wprawić w pozytywny nastrój, torując drogę przez szarzyznę codzienności. Brawo Mr. Gil! Czapki z głów!

Recenzja autorstwa Krzyśka “Jestera” Barana

źródło: OSKAR Records
Czytaj dalej...

EDITORS PREZENTUJĄ REMIX DO UTWORU "KISS"

We wrześniu ukazał się najnowszy krążek zespołu Editors „EBM", a dzisiaj prezentujemy remix, który powstał do singla „Kiss”. Nad nową wersją utworu pracowali producenci Colyn & Konstantin Sibold. Ich przeróbka "Kiss" przekształca indie-rockową epopeję w mroczne, stylowe elektroniczne pejzaże dźwiękowe mocno osadzone w klimatach klubowych.

„Kiedy otrzymałem propozycję stworzenie remixu do „Kiss” byłem bardzo podekscytowany. Brzmienie Editors jest wręcz ikoniczne i super inspirujące. Dzielenie procesu twórczego z moim przyjacielem Konstantinem sprawiło, że było to jeszcze bardziej zabawne i myślę, że nasz wkład naturalnie słychać w remixie'' - mówi Colyn.


„EBM” to zapierający dech w piersiach, krok naprzód i najbardziej odjechany materiał Editors - porywające, nieubłagane uderzenie pełnego electro-industrialnego rocka. Tytuł albumu jest akronimem od słów Editors i Blanck Mass, ale także świadomym nawiązaniem do Electronic Body Music, mocnego brzmienia, które powstało w latach 80-tych i które wywarło ogromny wpływ na nowy materiał Editors, gdzie syntezatory takich zespołów jak Nitzer Ebb, Front 242 i DAF wbijają się w mrok wśród maszyn do dymu, świateł stroboskopowych i zapachu skóry.


„EBM” rozpoczyna kolejną erę jednego z najbardziej intrygujących i trwałych sukcesów muzycznych w Wielkiej Brytanii. Wszystkie 6 albumów studyjnych Editors w ciągu ich 17-letniej kariery trafiło do pierwszej dziesiątki brytyjskich list przebojów, z czego dwa były numerami 1, a ich debiut, „The Back Room”, znalazł się na krótkiej liście do Mercury Prize. Podczas ostatniej trasy koncertowej zespół zagrał swój największy jak dotąd koncert w Wielkiej Brytanii w OVO Arena na Wembley w 2020 r., co świadczy o tym, że jego publiczność stale rośnie. Równie imponujące sukcesy odnieśli za oceanem, regularnie wyprzedając trasy koncertowe i występując na festiwalach w całej Europie i poza nią, czego dowodem są poniższe daty European Tour. Prawdopodobnie kluczem do ich długowieczności jest ich zdolność do ciągłego rozwijania swojego brzmienia, przy jednoczesnym zachowaniu bezkompromisowej wizji. Ten kolejny rozdział udowadnia, że Editors kontynuują ten trend.

"EMB" tracklista:

1. Heart Attack
2. Picturesque
3. Karma Climb
4. Kiss
5. Silence
6. Strawberry Lemonade
7. Vibe
8. Educate
9. Strange Intimacy

źródło: PIAS
Czytaj dalej...

PHILIP SELWAY, PERKUSISTA RADIOHEAD, PREZENTUJE TELEDYSK DO "CHECK FOR SIGNS OF LOVE"

Philip Selway niedawno ogłosił szczegóły premier najnowszego krążka „Strange Dance”, który ukaże się 24 lutego nakładem Bella Union. Dzisiaj udostępnia hipnotyzujący i pięknie nakręcony czarno-biały teledysk do „Check For Signs Of Love”. Wyprodukowany przez Uncommon Creative Studio i wyreżyserowany przez Williama Williamsona, klip przedstawia kwartet znanych i nagradzanych tancerzy i choreografów: Siobhan Davies, Kenneth Olumuyiwa Tharp, Simone Damberg Würtz i Liam Francis. Siobhan Davies jest jedną z najbardziej znanych brytyjskich tancerek i choreografek, natomiast Simone Damberg Würtz jest czołową postacią Rambert Dance Company, z którą Selway wcześniej współpracował, a obecnie gra główną rolę Polly Shelby w adaptacji „Peaky Blinders”.


"Teledysk do „Check For Signs Of Life” narodził się z chęci stworzenia utworu tanecznego do serii piosenek ze "Strange Dance”. Chciałem, aby obraz eksplorował wyobrażone rozmowy pomiędzy przyszłymi i przeszłymi jaźniami i był oparty na tym konkretnym kwartecie tancerzy. Choreografię do utworu stworzyli Simone Damberg Würtz i Liam Francis. Oboje występują w teledysku obok Siobhan Davies i Kennetha Olumuyiwa Tharpa” - mówi Philip Selway.

"Pracując blisko z Philipem i choreografami Simone i Liamem postawiliśmy sobie za cel zbadanie skomplikowanej relacji pomiędzy przyszłym i dawnym "ja" poprzez medium tańca współczesnego. Przekraczając czas i poruszając się przez zróżnicowane emocje, chcieliśmy stworzyć obraz, który zainspiruje widzów do zawieszenia na nim własnej narracji. Podczas prób intymność i kruchość choreografii stała się tak wyraźna, że postanowiłem nakręcić wszystko w jednym ujęciu. Oznaczało to pociągnięcie razem tańca, kamery i oświetlenia, aby przekazać poczucie jedności i mocy, które pozostaje skupione w chwili” - dodaje reżyser.

Kiedy Philip Selway zwrócił się do kilku swoich ulubionych muzyków z propozycją zagrania na jego trzeciej solowej płycie, powiedział, że wyobraża ją sobie jako płytę Carole King współpracującą z pionierską kompozytorką muzyki elektronicznej Daphne Oram. Nie dziwi więc, że wszyscy się zgodzili i tak rozpoczęło się spotkanie niezwykłej liczby utalentowanych ludzi, w tym Hannah Peel, Adriana Utleya, Quinta, Marty Salogni, Valentiny Magaletti i Laury Moody.

Na pierwszym planie tej niezwykłej unii muzycznych osobowości znalazło się 10 piosenek napisanych przez Selwaya w domu na pianinie i gitarze. To bogate dźwiękowe bogactwo zbudowane jest z mieszanki smyczków, instrumentów dętych i syntezatorowych dźwięków. "Skala tego muzycznego krajobrazu była zamierzona, od samego początku" - mówi. "Chciałem, aby pejzaż dźwiękowy był szeroki i wysoki, ale w jakiś sposób owijał się wokół tego intymnego wokalu w jego sercu". Ten filmowy efekt ma sens, biorąc pod uwagę ostatnie dokonania Selwaya, w tym napisanie partytur dla Rambert Dance Company i ścieżek dźwiękowych do filmów „Let Me Go” i „Carmilla”.


Bogactwo płyty powiększają wieloletnie relacje Selwaya z muzykami, takimi jak wiolonczelistka Laura Moody i Quinta, centralna postać w jego twórczości, oraz nowsze wsprółprace, jak z Adrianem Utleyem. "Była tam naprawdę piękna dynamika. Pomysły pojawiały się z łatwością. Między nami wszystkimi panowało naprawdę niesamowite porozumienie” - mówi artysta.

Za produkcję albumu odpowiedzialna jest Marta Salogni. Podczas nagrań w Evolution Studios, przybył malarz Stewart Geddes, aby nasycić się atmosferę w studiu, w wyniku czego stworzył spektakularną serię impresjonistycznych obrazów w odpowiedzi na muzykę, z których jeden jest okładką albumu.

Selway - znany głównie jako jeden z najsłynniejszych perkusistów na świecie, grający przez dekady w Radiohead - właściwie "zwolnił się" z perkusji w ciągu kilku godzin od nagrania. Zamiast tego Valentina Magaletti wniosła swój "charakterystyczny ton" grając na bębnach i perkusji. Innym ważnym głosem są aranżacje Laury Moody, które uzupełniają produkcję Salogni.

Ta dźwiękowa ekspresja jest pięknie odtwarzana przez LCO pod dyrekcją Roberta Amesa, chór Assemble z aranżacjami Juliet Russell oraz Elysian Collective.

W miarę jak „Strange Dance” rozwija się, zabiera słuchacza w podróż przez różne pogody i pory roku. Selway ma dar pisania serdecznych tekstów, które mogłyby odnosić się do dowolnej liczby ludzkich doświadczeń.

"Jedną z rzeczy, które spodobały mi się na tej płycie jest to, że to ja jako 55-latek nie próbuję ukrywać tego faktu" - mówi Selway. I jest w tej płycie pogoda ducha i ciepło, poczucie optymizmu i nadziei.

Lista utworów "Strange Dance":


1. Little Things

2. What Keeps You Awake At Night

3. Check For Signs Of Life

4. Picking Up Pieces

5. The Other Side

6. Strange Dance

7. Make It Go Away

8. The Heart Of It All

9. Salt Air

10. There’ll Be Better Days

źródło: PIAS
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS