Menu

Rzeszów: Północ Południe - Spotkania Filmowe !

Fanów dobrej rockowej muzyki a w szczególności miłośników puknk rocka i co za tym idzie twórczości legendarnego KSU zapraszamy do udziału w tej imprezie. Odbędzie się m.in. projekcja najnowszego filmu pt. "Idź pod prąd" .
Po fimie dyskusja i spotkanie z Eugeniuszem „Siczką” Olejarczykiem, a także aktorem Ignacym Lissem, reżyserem Wiesławem Paluchem i dziennikarzem Jerzym Szlachtą.

Program spotkań filmowych:



czwartek, 7 listopada

17:00 Smak wolności (fab. Ukraina, 117')
Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA

19:30

Otwarcie wydarzenia „Północ-Południe - Spotkania Filmowe” (II edycja)

Idź pod prąd! (fab. Polska, 97') + spotkanie z Eugeniuszem „Siczką” Olejarczykiem, a także aktorem Ignacym Lissem, reżyserem Wiesławem Paluchem i dziennikarzem Jerzym Szlachtą.
Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA

piątek, 8 listopada

17:00

Pieśń ziemi (dok. Norwegia, 90')
Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA


piątek, 8 listopada

19:00

Otwarcie wystawy plakatów filmowych Patrycji Longawy

HOL KINA ZORZA

20:00

Powoli (fab. Litwa/Szwecja/Hiszpania, 108')

Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA


sobota, 9 listopada

17:00

Be Hippie - Made in Poland (dok. Niemcy, 104') + spotkanie z autorami filmu Ronaldem Urbańczykiem i Tomaszem Kucharskim.

Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA

20:00

Wytłumaczenie wszystkiego (fab. Węgry, 122')

Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA


niedziela, 10 listopada

17:00

Inwalida (fab. Słowacja, 108')

Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA

19:00

Simona Kossak (fab. Polska, 100') – zamknięty pokaz przedpremierowy + spotkanie z Anną Kamińską autorką książki „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”

WSTĘP ZA ZAPROSZENIAMI

Zakończenie „Północ-Południe - Spotkania Filmowe”

Kino Zorza SALA WIDOWISKOWA
Czytaj dalej...

Tony Iommi: premiera reedycji solowych albumów z Glennem Hughesem “The 1996 Dep Sessions” i “Fused”

Jest już dostępna zapowiadana wcześniej premiera reedycji solowych albumów Tonyego Iommiego, nadal aktywnej legendy metalu. Gitarzysta Black Sabbath wydał dwa wspaniałe solowe albumy z legendarnym wokalistą Deep Purple - Glennem Hughesem.

Tony Iommi to legenda metalu i jego ojciec chrzestny. Ale nigdy nie osiadł na laurach i nadal wyadje nową muzykę w solowym wydaniu. Dziś BMG wznawia dwa jego solowe albumy nagrane wspólnie z byłym wokalistą Deep Purple - Glennem Hughsem.

Współpraca gitarzysty Black Sabbath z wokalistą Deep Purple - Tonyego Iommiego i Glenna Hughesa rozpoczęła się w połowie lat 80'tych. Początkowo album, który Iommi nagrał z Hughesem miał być płytą solową Iommiego. Jednak naciski wytwórni spowodowały że "Seventh Star" został wydany w 1986 roku pod szyldem Black Sabbath. Mimo tych zawirowań, album był sukcesem komercyjnym.

Obydwaj muzycy byli bardzo zadowoleni z rezultatów wspólnej pracy, jednakże dopiero w 1996 roku udało się im znowu wrócić razem do studia. Wspólnie stworzone utwory zostały nagrane w wersjach demo. Niestety sesja została przerwana na tym etapie, bo Black Sabbath zreaktywował się wtedy w oryginalnym składzie. Demo jednak wyciekło i krążyło wśród fanów jako bootleg "Eighth Star". Żeby temu przeciwdziałać, nagrania zostały wydane oficjalnie w 2004 roku jako "The 1996 Dep Sessions".

Wydanie tej płyty jako solowego albumu Iommiego było iskrą, która pozwoliła muzykom wrócić do tworzenia wspólnie utworów. Dzięki temu ponownemu spotkaniu powstała płyta "Fused", która wydana została w 2005 roku.

Dzisiaj wytwórnia BMG wydaje "The 1996 Dep Sessions" i "Fused" ponownie. Obydwie po raz pierwszy pojawią się na winylu (limitowe kolorowe wersje), poza tym będą także na CD (digisleeve) oraz w wersjach digitalnych.


źródło: Filip Sarniak BMG
Czytaj dalej...

David Gilmour powraca z nowym albumem „Luck and Strange”

Artysta z dumą ogłasza, że jest to jego najlepszy krążek od czasów „Dark Side of the Moon”!

Album "Luck and Strange" nagrywany był przez pięć miesięcy w Brighton i Londynie, jest to jego pierwszy nowy materiał od dziewięciu lat. Za produkcję odpowiedzialni są David i Charlie Andrew, którzy są najbardziej znani ze swojej współpracy z ALT-J i Mariką Hackman, a teksty napisała głównie Polly Samson - wcześniejsza współautorka Gilmoura przez ostatnie trzydzieści lat. Płyta "Luck and Strange" zawiera osiem nowych utworów oraz przeróbkę The Montgolfier Brothers "Between Two Points" z udziałem Romany Gilmour, która w nim zaśpiewała i zagrała na harfie. Pozostali muzycy, którzy wzięli udział w tym projekcie to Guy Pratt i Tom Herbert na basie; Adam Betts, Steve Gadd i Steve DiStanislao na perkusji; Rob Gentry i Roger Eno na klawiszach. Aranżacje smyczkowe i chóralne są autorstwa Willa Gardnera. Okładka nowego materiału została zaprojektowana przez legendę grafiki Antona Corbijna, który zainspirował się tekstem napisanym przez Charliego Gilmoura do ostatniej piosenki z albumu "Scattered".

Nowy album Davida Gilmoura „Luck and Strange” nagrywany był przez pięć miesięcy w Brighton i Londynie. Za produkcję odpowiedzialni są David i Charlie Andrew - najbardziej znani ze swojej współpracy z ALT-J i Mariką Hackman, a teksty napisała głównie Polly Samson - wcześniejsza współautorka Gilmoura przez ostatnie trzydzieści lat.
David Andrew tak wspomina tę współpracę: „Zaprosiliśmy Charliego do domu, więc przyszedł, posłuchaj kilku wersji demo i powiedział ‘No cóż, dlaczego musi tam być solówka na gitarze? Czy wszystkie zanikają? Czy niektóre z nich nie mogą się po prostu zakończyć?’ To wykazuje cudowny brak wiedzy i szacunku dla mojej przyszłości. On jest bardzo bezpośredni i wcale się nie boi, i to mi się podoba. To dla mnie super sprawa, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką chcesz to żeby ludzie po prostu ci ulegali”.
Natomiast Polly Samson odnosi się do lirycznych tematów poruszanych na albumie: „Jest napisany z punktu widzenia bycia starszym”. Gilmour wyjaśnił, że „spędził mnóstwo czasu w trakcie kwarantanny rozmawiając i myśląc o tego typu rzeczach, np. o śmiertelności”. Polly uznała, że praca z Charliem Andrew jest wyzwalająca: „Chcę wiedzieć o czym są te piosenki, chcę aby wszyscy którzy ich słuchają mieli idee zawarte w tekstach, które wpływają na ich słuch. To właśnie z tego powodu szczególnie mi się to spodobało”.
Płyta „Luck and Strange” zawiera osiem nowych utworów oraz przeróbkę The Montgolfier Brothers „Between Two Points” z udziałem Romany Gilmour, która w nim zaśpiewała i zagrała na harfie. Tytułowy utwór dał Gilmourowi szansę na kolaborację z klawiszowcem Pink Floyd – Richardem Wrightem. Powstał on w 2007 roku na terenie posiadłości Davida.
Pozostali muzycy, którzy wzięli udział w tym projekcie to Guy Pratt i Tom Herbert na basie; Adam Betts, Steve Gadd i Steve DiStanislao na perkusji; Rob Gentry i Roger Eno na klawiszach. Aranżacje smyczkowe i chóralne są autorstwa Willa Gardnera.

Okładka nowego materiału została zaprojektowana przez legendę grafiki Antona Corbijna, który zainspirował się tekstem napisanym przez Charliego Gilmoura do ostatniej piosenki z albumu „Scattered”.


Tracklista CD:
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
7. Dark and Velvet Nights
8. Sings
9. Scattered
Bonus tracks:
10. Yes, I Have Ghosts
11. Luck and Strange (Original Barn Jam)

Product Shot - David Gilmour - Luck and Strange - BD.jpg
Wydanie Blu-Rayu zawierać będzie audio w formacie Dolby Atmos, ukaże się w digipacku, z bookletem ze zdjęciami i grafikami Antona Corbijna. Dodatkowo zawierać będzie 4 bonusowe utwory.

Tracklista BD:
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
7. Dark and Velvet Nights
8. Sings
9. Scattered
Bonus tracks:
10. Yes, I Have Ghosts
11. Luck and Strange (Original Barn Jam)
12. A Single Spark
13. Scattered (Orchestral)

Z kolei winylowe wydanie „Luck and Strange” dostępne będzie w pięciu kolorach do wyboru: czarnym, przezroczystym niebieskim, przezroczystym pomarańczowym, srebrnym i przezroczystym zielonym.

Tracklista LP:
Strona A
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
Strona B
1. Dark and Velvet Nights
2. Sings
3. Scattered

źródło: Sony Music
Czytaj dalej...

David Gilmour zapowiada nowy album „Luck and Strange”

Będzie to jego pierwszy nowy materiał od dziewięciu lat. Właśnie ruszył preorder, a premiera albumu już 6 września.

Pierwszym singlem promującym to wydawnictwo została piosenka „The Piper’s Call”, swoją premierę będzie miała w czwartek 25 kwietnia na antenie brytyjskiej stacji BBC Radio 2 o 10:15. Zaraz po tym trafi na platformy streamingowe.

Nowy album Davida Gilmoura „Luck and Strange” nagrywany był przez pięć miesięcy w Brighton i Londynie. Za produkcję odpowiedzialni są David i Charlie Andrew - najbardziej znani ze swojej współpracy z ALT-J i Mariką Hackman, a teksty napisała głównie Polly Samson - wcześniejsza współautorka Gilmoura przez ostatnie trzydzieści lat.

David Andrew tak wspomina tę współpracę: „Zaprosiliśmy Charliego do domu, więc przyszedł, posłuchaj kilku wersji demo i powiedział ‘No cóż, dlaczego musi tam być solówka na gitarze? Czy wszystkie zanikają? Czy niektóre z nich nie mogą się po prostu zakończyć?’ To wykazuje cudowny brak wiedzy i szacunku dla mojej przyszłości. On jest bardzo bezpośredni i wcale się nie boi, i to mi się podoba. To dla mnie super sprawa, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką chcesz to żeby ludzie po prostu ci ulegali”.

Natomiast Polly Samson odnosi się do lirycznych tematów poruszanych na albumie: „Jest napisany z punktu widzenia bycia starszym”. Gilmour wyjaśnił, że „spędził mnóstwo czasu w trakcie kwarantanny rozmawiając i myśląc o tego typu rzeczach, np. o śmiertelności”. Polly uznała, że praca z Charliem Andrew jest wyzwalająca: „Chcę wiedzieć o czym są te piosenki, chcę aby wszyscy którzy ich słuchają mieli idee zawarte w tekstach, które wpływają na ich słuch. To właśnie z tego powodu szczególnie mi się to spodobało”.

Płyta „Luck and Strange” zawiera osiem nowych utworów oraz przeróbkę The Montgolfier Brothers „Between Two Points” z udziałem Romany Gilmour, która w nim zaśpiewała i zagrała na harfie. Tytułowy utwór dał Gilmourowi szansę na kolaborację z klawiszowcem Pink Floyd – Richardem Wrightem. Powstał on w 2007 roku na terenie posiadłości Davida.
Pozostali muzycy, którzy wzięli udział w tym projekcie to Guy Pratt i Tom Herbert na basie; Adam Betts, Steve Gadd i Steve DiStanislao na perkusji; Rob Gentry i Roger Eno na klawiszach. Aranżacje smyczkowe i chóralne są autorstwa Willa Gardnera.

Okładka nowego materiału została zaprojektowana przez legendę grafiki Antona Corbijna, który zainspirował się tekstem napisanym przez Charliego Gilmoura do ostatniej piosenki z albumu „Scattered”.

Album „Luck and Strange” ukaże się 6 września. Dostępny będzie w kilku formatach:

Edycja na płycie CD ukaże się w digipacku, z bookletem ze zdjęciami i grafikami Antona Corbijna. Dodatkowo zawierać będzie 2 bonusowe utwory.

Tracklista CD:
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
7. Dark and Velvet Nights
8. Sings
9. Scattered
Bonus tracks:
10. Yes, I Have Ghosts
11. Luck and Strange (Original Barn Jam)

Wydanie Blu-Rayu zawierać będzie audio w formacie Dolby Atmos, ukaże się w digipacku, z bookletem ze zdjęciami i grafikami Antona Corbijna. Dodatkowo zawierać będzie 4 bonusowe utwory.

Tracklista BD:
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
7. Dark and Velvet Nights
8. Sings
9. Scattered
Bonus tracks:
10. Yes, I Have Ghosts
11. Luck and Strange (Original Barn Jam)
12. A Single Spark
13. Scattered (Orchestral)

Z kolei winylowe wydanie „Luck and Strange” dostępne będzie w pięciu kolorach do wyboru: czarnym, przezroczystym niebieskim, przezroczystym pomarańczowym, srebrnym i przezroczystym zielonym.
Tracklista LP:
Strona A
1. Black Cat
2. Luck and Strange
3. The Piper’s Call
4. A Single Spark
5. Vita Brevis
6. Between Two Points
Strona B
1. Dark and Velvet Nights
2. Sings
3. Scattered

źródło: Sony Music
Czytaj dalej...

Legendarny Focus zagra w Rzeszowie !

Zespół Focus, który od ponad 50 lat uchodzi za ikonę progresywnego rocka, przystąpił do nagrywania swojego nowego dzieła. Na oficjalnym fanpage’u zespołu pojawiło się wideo, na którym lider, Thijs van Leer, rejestruje partię fletu. Ten mały wgląd w proces nagrywania płyty z pewnością zaostrzy apetyt fanów na nową muzykę.

A już w kwietniu 2024 roku zespół przyjedzie do Polski na 5 koncertów w ramach trasy ,,Hocus Pocus Tour 2024”. Muzycy odwiedzą tym razem Łódź, Wrocław, Katowice, Rzeszów i Lublin. Zapraszamy serdecznie!

Art Muza zaprasza Focus ,,Hocus Pocus Tour 2024”

09.04.2024 Łódź Scena Monopolis godz. 19.00
10.04.2024 Wrocław Sala koncertowa Radia Wrocław godz. 19.00
12.04.2024 Katowice Kinoteatr Rialto godz. 19.00
13.04.2024 Rzeszów Sala koncertowa WDK godz. 19.00
14.04.2024 Lublin Sala koncertowa Radia Lublin godz. 19.00


Focus to holenderski zespół rockowy założony w Amsterdamie w 1969 roku. Znaczną popularność zyskał w latach 70. XX wieku dzięki swojej unikalnej muzyce, w której dominowała fuzja rocka progresywnego, jazzu i muzyki klasycznej. Najbardziej znaną piosenką zespołu Focus jest utwór zatytułowany "Hocus Pocus", który stał się przebojem i wylansował zespół na międzynarodowej scenie muzycznej. Utwór ten jest jednym z najczęściej ,,coverowanych” utworów w historii rock’n’rolla i do dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów w historii rocka progresywnego. W 2010 roku „Hocus Pocus” wykorzystano do reklamy Mistrzostw Świata w piłce nożnej, a utwory grupy są wykorzystywane w grach komputerowych czy ścieżkach dźwiękowych współczesnych filmów np. "RoboCop" (2014), „Baby Driver” (2017) czy „The Babysitter: Killer Queen” (2020).

żródło: Art Muza
Czytaj dalej...

Bill Welychka o muzyce, telewizji MuchMusic i kanadyjskiej kulturze popularnej

Bill Welychka to kanadyjski dziennikarz muzyczny i osobowość telewizyjno-radiowa. W latach 1988 - 2005 pracował w stacjach muzycznych MuchMusic i MuchMoreMusic, dla których przeprowadził setki wywiadów z największymi artystami na świecie. Później pracował dla telewizji w Edmonton, Ottawie i Kingston (Ontario), gdzie prowadzi też swoją audycję radiową. Właśnie ukazała się jego autobiografia "A Happy Has-Been".

Bill udzielił wywiadu polskiemu blogowi poświęconemu kanadyjskiej kulturze popularnej, Maple

Corner. Oto jego fragmenty:

– Jesteś obecny w kanadyjskich mediach, w tym muzycznych, od końca lat 80. Byłeś jednym z głównych dziennikarzy ogólnokrajowej, ogromnie popularnej stacji telewizyjnej, przeprowadziłeś setki rozmów z największymi artystami na świecie, ale na wydanie autobiografii zdecydowałeś się dopiero teraz. Piszesz w niej, że „każdy ma do opowiedzenia historię wartą napisania książki” zatem nie mogę nie zapytać dlaczego tak długo trzeba było czekać na Twoją i dlaczego zdecydowałeś się na jej napisanie akurat teraz?

– Regularnie od wszystkich słyszałem, że powinienem napisać książkę, że mam przecież tyle niesamowitych historii do opowiedzenia, jednak długo wydawało mi się, że mało kto uznałby moje życie za wystarczająco ciekawe, by po taką pozycję sięgnąć. Sytuacja zmieniła się wraz z pandemią, gdy w czasie lockdownów zacząłem dostawać zaproszenia do wzięcia udziału w wielu podcastach. Dotarło wtedy do mnie, że może faktycznie to jest ten moment, by zacząć spisywać pewne rzeczy. Szybko okazało się, że mam tyle do opowiedzenia, że zrobiła się z tego książka, chociaż z początku przelewałem na papier wspomnienia jedynie na wypadek, gdybym znów został zaproszony do kolejnego podcastu.

– Czy to, że mniej więcej w tym samym czasie powstawał film dokumentalny o MuchMusic, „299 Queen Street West”, pomogło Ci w pisaniu?

– Przedziwnie to się wszystko złożyło. Gdy zacząłem pojawiać się gościnnie w różnych podcastach, zadzwonił do mnie Sean Menard, reżyser tego dokumentu. Umówiliśmy się na serię rozmów na temat stacji i to się idealnie pokryło w czasie z moją pracą nad książką. Kiedy znalazłem wydawcę,  dowiedziałem się, że 299 Queen Street West będzie pokazywany w całej Kanadzie mniej więcej w tym samym czasie, co moment ukazania się na rynku A Happy Has-Been. Finalnie, premiera mojej autobiografii zbiegła się w czasie z torontońską premierą dokumentu a ja pojechałem w trasę promocyjną jednocześnie i filmu i książki.

– Pamiętasz swój zupełnie pierwszy wywiad?

– To był Marty Stuart, amerykański wokalista country. Udało mi się z nim porozmawiać w jego autokarze, z tym, że zadawałem mu pytania zza kamery, nie było mnie widać.

– A jakie emocje Ci towarzyszyły, gdy zadebiutowałeś przed kamerą?

– Wiesz, nigdy nie robiłem wywiadu z myślą o mnie, tylko z myślą o moich rozmówcach, więc zawsze zależało mi na tym, by to oni mieli okazję się dobrze zaprezentować. Nie mówiłem tego wcześniej, ale przypominam sobie, że przed tym zupełnie pierwszym wywiadem przed kamerą pomyślałem o znajomych ze szkoły i studiów, z którymi straciłem kontakt. Zastanawiałem się, czy mnie rozpoznają i, jeżeli tak, to czy ktoś z nich się odezwie. I faktycznie, kilka osób do mnie napisało, właśnie dlatego, że zobaczyli mnie w telewizji.

– Zdarzył Ci się wywiad, który poszedł źle?

– Oczywiście! Pamiętam jak gościliśmy w studiu brytyjski zespół Blur. Mieli wpaść na godzinę, zagrać kilka utworów a między piosenkami pogadać ze mną oraz z publicznością w studiu. Przyjechali, zagrali, ale kompletnie nie mieli ochoty rozmawiać. Na każde zadane pytanie odpowiadali jakimś krótkim bełkotem, bez różnicy, czy to ja je zadałem, czy ktoś z widowni. Nie wiem co się stało, może wszyscy wstali lewą nogą, może byli zmęczeni, głodni, mieli jet laga, nie wiem. Później dowiedziałem się, że dzień wcześniej byli w Montrealu, w naszej francuskojęzycznej stacji MusiquePlus, i tam podobno była już taka katastrofa, że na tle tamtego ich występu to, co działo się u nas to był kawał dobrego wywiadu. To ja już sobie nie chcę wyobrażać z czym się tam w Quebecu zmierzyli! (śmiech)

– Z kim chciałbyś przeprowadzić wywiad, a nie miałeś dotąd okazji?

– Bardzo lubię Lady Gagę, więc z nią i z całą pewnością z Paulem McCartneyem. Rozmawiałem z Ringo Starrem, Petem Bestem – pierwszym perkusistą The Beatles, Seanem Lennonem, Julianem Lennonem i Yoko Ono, ale z McCartneyem nie miałem dotąd okazji.

– MuchMusic siłą rzeczy było porównywane do MTV. Jakie były różnice między tymi stacjami?

– MTV pojawiło się wcześniej, ale nie odbierało w Kanadzie z powodów licencyjnych. Dzięki temu Kanadyjki i Kanadyjczycy jeszcze bardziej doceniali MuchMusic. Kilka lat po uruchomieniu naszego kanału dowiedzieliśmy się, że na początku swojej działalności MTV nie puszczało teledysków czarnoskórych artystów i artystek. Byliśmy w szoku, bo dla nas w MuchMusic inkluzywność zawsze była priorytetem. Byliśmy inkluzywni zanim ktokolwiek w ogóle wymyślił to słowo! Otwarcie mówiliśmy o kwestiach etnicznych, czy równościowych, było to dla nas zupełnie naturalne, nie było w tym żadnego marketingowo-odgórnego zamysłu szefów stacji. Poza tym, MTV doszło do etapu, w którym odmawiali puszczania teledysku do danej piosenki dopóki nie stała się ona przebojem, mieli też swoje wymagania odnośnie tego jak taki klip powinien wyglądać, żeby pojawić się w ich ramówce. U nas nie było czegoś takiego, nigdy nie mieliśmy żadnych wytycznych dotyczących minimalnej ilości pośladków i dekoltów w teledysku, i zawsze staraliśmy się promować ciekawych artystów bez względu na to, ile sztuk płyt sprzedawali, albo, czy mieli na koncie ogólnoświatowe, lub ogólnokrajowe przeboje. Jeżeli muzyka była dobra, to pokazywaliśmy ją widzom i to oni decydowali, czy dany utwór stawał się mniej czy bardziej popularny. Niejednokrotnie było tak, że radio zaczynało
się kimś interesować dopiero po tym, jak ten ktoś pojawił u nas. Niestety, z biegiem lat, wraz ze zmianą właściciela, MuchMusic zaczęło podążać tą samą drogą, co MTV – na antenie było coraz mniej muzyki a coraz więcej programów typu reality tv, zaś w miejsce rzetelnych reportaży muzycznych pojawiało się coraz więcej plotek o celebrytach.

– No właśnie, dlaczego telewizyjne stacje muzyczne zniknęły? Można oczywiście winić o to powstanie YouTube’a, gdzie teledyski są na wyciągnięcie ręki, ale przecież takie stacje to nie były tylko wideoklipy – było w nich miejsce na porządne wywiady z artystami, występy na żywo, rozmowy z fanami, reportaże pokazujące życie muzyków od kulis, itd.

– Zmieniło się patrzenie na budowanie ofert tych stacji. Wszystko rozbija się o pieniądze. Półgodzinny, albo godzinny wywiad, czy reportaż dawał okazję do mierzenia oglądalności, bo coś takiego przyciąga widzów i sprawia, że zostają na danym kanale na dłużej. Ale jak puścisz cztery, czy sześć godzin teledysków bez przerwy, to ktoś na chwilę się zatrzyma, ale potem szybko poszuka sobie czegoś innego do oglądania. Zatem, by zachęcić reklamodawców i zarabiać więcej na stacji, zaczęto wypychać z nich muzykę na rzecz innych treści, które dawały twarde dane dotyczące oglądalności i grup wiekowych, do których trafiały. Ponadto, doszła tabloidyzacja mediów muzycznych – kto z kim sypia, kogo gdzie widziano i z kim, kogo na czym przyłapano, kto poszedł na odwyk, kto z niego wrócił, itp. Robiło się coraz mniej miejsca dla bardziej wymagającej widowni, a ja doskonale wiem, że na takie wywiady i reportaże jakie choćby ja robiłem, nadal jest zapotrzebowanie – to widać po ogromnych ilościach ich odtworzeń na YouTube. Mam tam swój kanał, gdzie wrzucam zdigitalizowane materiały z MuchMusic i wiem, że ludzie szukają wartościowych, ciekawych treści i chcą je oglądać. Korporacje medialne po prostu nie rozgryzły jak na nich zarabiać.

– Jak myślisz, w jakim miejscu byłaby dziś kanadyjska muzyka bez MuchMusic? Jaki był wpływ stacji na jej rozwój?

– Trzeba pamiętać, że kanadyjski przemysł muzyczny istniał przed MuchMusic i istnieje nadal, już po MuchMusic. To, co należy przypisać stacji to fakt, że ludzie w kraju mieli w końcu okazję zobaczyć tych artystów, których słyszeli w radiu. Ta widoczność bardzo wywindowała ich popularność, pomagała im sprzedawać więcej płyt, organizować dłuższe trasy muzyczne, czy pojawiać się na okładkach magazynów. Obecnie w kółko słyszymy tylko o Drake’u, The Weeknd i Justinie Bieberze, którzy ciągną ten nasz przemysł muzyczny od lat, ale wtedy, w latach 80 i 90, dzięki MuchMusic, tacy nowi Drake’owie i Bieberzy pojawiali się co roku.

– A czy kanadyjska kultura popularna jest mocno nasiąknięta tą amerykańską?

– Tak sądzę i mam swoją teorię na ten temat – 90% Kanadyjek i Kanadyjczyków mieszka tam naprawdę wzdłuż granicy ze Stanami Zjednoczonymi, w odległości do około 150 kilometrów od niej.Oznacza to, że czy tego chcemy, czy nie, oglądamy amerykańską telewizję, słuchamy amerykańskich rozgłośni radiowych i tamtejszej muzyki – to nie może nie mieć wpływu. Z kolei 90% Amerykanek i Amerykanów nie mieszka w pobliżu granicy z Kanadą. Nas to często drażni, że oni nic o nas nie wiedzą, ale ja im się nie dziwię, bo to nie do końca ich wina, to po prostu kwestia geografii. Oni często w ogóle nie mają okazji niczego się o nas dowiedzieć, chyba, że poszukają, zainteresują się i poszperają, podczas gdy my nie mamy możliwości nie wiedzieć tak dużo o nich, skoro równolegle z naszymi oglądamy ich kanały w telewizji i słuchamy tego, co proponują ich DJ-e w radiach. Ten wpływ oczywiście jest i będzie. Mnie to osobiście nie przeszkadza, uwielbiam Stany, chociaż mają wiele wad, podobnie zresztą jak Kanada.

Link: https://www.youtube.com/watch?v=xUL4j9aS78s&t=128s

źródło: Agatha Rae
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS