Menu

Metallica - pierwszy singiel „Hardwired” z nadchodzącej płyty!

Premiera nowego albumu ‘Hardwired…To Self-Destruct’ 18 listopada! Metallica wyda swój jedenasty studyjny album „Hardwired… To Self-Destruct” 18 listopada. Płyta ukaże się na CD, winylu, cyfrowo, w wersji Deluxe oraz Deluxe Deluxe (box). Producentem albumu jest Greg Fidelman, który współpracował z zespołem przy albumie „Death Magnetic”.

„Czy naprawdę minęło już 8 lat? W ogóle tego nie poczułem.”- opowiada Lars Ulrich. „ Oczywiście, że jesteśmy niesamowicie podekscytowani, gdy możemy podzielić się nowym materiałem z naszymi przyjaciółmi na całym świecie. Przez ostatnie 18 miesięcy ciężko pracowaliśmy z Gregiem w studiu, ponownie wprawiliśmy w ruch nasze kreatywne silniki. Wypuszczanie nowej muzyki, ponowne zobaczenie waszych twarzy i wszystko co za tym idzie to powody, dla których tak bardzo kochamy to robić, więc lepiej zapnijcie pasy bo NADCHODZIMY!”

„Hardwired” to pierwszy opublikowany utwór z nadchodzącego albumu. Miał premierę podczas audycji w amerykańskim radiu 93X, gdzie Lars opowiadał o występie zespołu na U.S. Bank Stadium. Wtedy właśnie zaskoczył wszystkich, łącznie z prowadzącym, prezentując zupełnie nowy utwór. „Hardwired” jest dostępne do ściągnięcia dla wszystkich, którzy zamówią album w przedsprzedaży. Zespół zaprezentował również teledysk do utworu.

Link do przedsprzedaży cyfrowej albumu: https://itunes.apple.com/pl/album/hardwired...to-self-destruct/id1145400124?l=pl

Universal Music Polska
Czytaj dalej...

Gorgonzolla prezentuje "Renatę G"

Warszawska formacja Gorgonzolla zaprezentowała nowy teledysk promujący płytę "Eksploatowani". Teledysk został zarejestrowany podczas koncertu grupy na 22 Przystanku Woodstock.
Utwór "Renata G." to prawdopodobnie najlżejsza muzycznie i lirycznie kompozycja z płyty zespołu Gorgonzolla zatytułowanej "Eksploatowani". Wesoły i skoczny utwór, idealnie wpasował się w klimat 22 Przystanku Woodstock, na którym Gorgonzolla miała przyjemność występować. W teledysku zobaczymy drogę zespołu do Kostrzyna nad Odrą, backstage sceny VIVA Kultura, która znajdowała się na Pokojowej Wiosce Kryszny oraz niesamowitą atmosferę jaka towarzyszyła występowi grupy. Realizacją klipu zajął się zespół Gorgonzolla oraz Michał Broś, za montaż obrazu odpowiedzialny jest gitarzysty grupy – Bogumił "Boogie" Panuciak.

Zespół Gorgonzolla powstał w 2009 roku, w Warszawie z inicjatywy Bogumiła Panuciaka i Dominika Pajewskiego. Dwóch przyjaciół, znających się od dziecka, zainspirowanych twórczością takich zespołów jak: Korn, System Of A Down, Rammstein i Sweet Noise postanowiło założyć zespół pełen zróżnicowania muzycznego, który nie mieściłby się w sztywnych ramach gatunkowych.
Gorgonzolla do 2013 roku działała na zasadzie projektu muzycznego, który umieszczał swoje utwory w sieci, gromadząc przy tym dużą ilość odbiorców, która domagała się występów na żywo.
Pierwsze koncerty pozostawiły w pamięci słuchaczy takie utwory jak "Eksploatowani” czy ,,Razem”. Przez trzy lata intensywnego koncertowania, zespół wystąpował w całej Polsce, zdobywając wyróżnienia, występując podczas eliminacji do festiwalu LUXFEST, na przeglądzie kapel Rykowisko oraz grając przed takimi zepsołami jak: Luxtorpeda, KSU, 2tm2,3 czy Proletaryat.
W kwietniu 2016 roku swoją premierę miał debiutancki krążek Gorgonzolli zatytułowany "Eksploatowani”. Jest to zbiór 10 autorskich kompozycji grupy, które w poetyckiej przenośni poruszają ważne tematy jak: niesprawiedliwość i wykluczenie społeczne, brak perspektyw dla młodego pokolenia, narkomania, czy trudne wybory życiowe. Jak mówi zespół:
Nasza muzyka to my, nasze obserwacje otoczenia, przeżycia, i osobiste doświadczenia. Chcemy też, by ludzie mogli wynieść z tego coś, co pomoże im w trudnych chwilach.
Całość utrzymana została w gatunku metalowym z domieszką ciężkich riffów inspirowanych muzyką thrash metalową oraz partii wokalnych na zmiane rapowanych i melodyjnie śpiewanych na dwa głosy: kobiecy i męski.

cantaramusic.pl
Czytaj dalej...

Toronzo Cannon: Zagram dla Was prawdziwego chicagowskiego bluesa!

Myślisz blues – mówisz Chicago. Kontynuatorem wspaniałych bluesowych tradycji „Wietrznego Miasta” jest Toronzo Cannon – gitarzysta, wokalista i kompozytor. W lutym tego roku ukazał się jego czwarty album „The Chicago Way”, debiut w barwach słynnej wytwórni Alligator Records. Płyta – zasłużenie - zbiera bardzo dobre recenzje, a jak utwory z niej brzmią na żywo będziemy mogli przekonać się 1 października w katowickim „Spodku”. Toronzo Cannon będzie jedną z gwiazd 36. Rawa Blues Festival.

Kogo uważasz za swoich bluesowych ojców chrzestnych?

Uwielbiam wokale Elmore'a Jamesa i J.B. Hutto, ten ból w ich śpiewaniu. Nie gram na gitarze w sposób, jaki oni to robili, ale kocham ten duch, to brzmienie, które jest w ich muzyce. Ten prawdziwy, głęboki blues…

Zacząłeś uczyć się gry na gitarze będąc już po dwudziestce. Dlaczego tak późno?

Tak się złożyło, że doznałem kontuzji nogi i nie mogłem już dłużej grać w koszykówkę. Szukałem więc, czegoś innego, czym mógłbym się zająć w wolnym czasie i gitara wydawała mi się interesującym pomysłem. Pierwszy instrument kupiła mi siostra. Rozmawiałem z nią o moich rozterkach, a że sama grała na fortepianie, muzyka była jej bliska, więc zaproponowała, żeby pójść do sklepu i kupić gitarę. Ten pierwszy model jaki miałem, to była gitara firmy Harmony.

Co ciekawe: Jarekus Singleton, który był jedną z gwiazd ubiegłorocznej Rawy też skupił się na muzyce po odniesieniu kontuzji, która uniemożliwiła mu granie w koszykówkę…

On grał w kosza na znacznie wyższym poziomie niż ja. Uprawiałem ten sport rekreacyjnie, a Jarekus był półprofesjonalnym graczem (śmiech). Grałem dla zdrowia, nie marzyłem nigdy o karierze koszykarza.

Jakie wspomnienia zachowałeś z pierwszego publicznego występu?

Pierwszy koncert zagrałem w Harlem Avenue. Ale koncertem, który naprawdę zapamiętałem, był ten z House of Blues, tutaj w Chicago.  Graliśmy wówczas przez dwie godziny i czterdzieści pięć minut. Nie zdawałem sobie nawet z tego sprawy! Byłem tak nakręcony graniem. Kelnerki i barmani zarobili wówczas mnóstwo kasy, ponieważ ludzie słuchali nas i nie zamierzali wychodzić.   Myślę, że obsługa klubu zasugerowała kierownictwu, by znów nas tam zaprosili skoro tak dobrze idzie (śmiech). Tamtej nocy staliśmy ich ulubionymi artystami.

Najnowszy album „The Chicago Way” można uznać za przełom w karierze?

Przełom... Cóż, na pewno mam teraz lepszą promocję niż wcześniej w Delmarku. Chociaż Delmark to przecież również historyczna wytwórnia. Miałem to szczęście, że wydałem płyty w dwóch legendarnych bluesowych wytwórniach! To bardzo ważna rzecz w mojej karierze. Kim jest ten gość? - może zapytać ktoś, kto jeszcze nie zna mojej twórczości. Był w dwóch najważniejszych bluesowych wytwórniach na świecie i do tego ma normalną pracę. Fakt, że nagrałem płyty dla Delmark i Alligatora może zachęcić kogoś do sięgnięcia po moje utwory, na zasadzie: „Sprawdźmy go”.

Jak długo kompletowałeś materiał na „The Chicago Way”?

Prawdopodobnie mam tysiące zapisanych notatek z fragmentami tekstów, zapisanych przy różnych okazjach. Niektóre pewnie liczą sobie już kilka lat, ale wciąż są aktualne. Nie pamiętam wszystkich słów, które znalazły się w tych zapiskach, ale pamiętam doskonale sytuacje, w których się narodziły. Potem przeglądam te wszystkie skrawki papieru, wybieram fajne frazy i staram się rozwinąć je w utwór. Można powiedzieć, że praca nad materiałem zabrała mi dwa miesiące, ale można też spojrzeć na to tak, że ten proces twórczy trwał pięć lat.

Doskwiera Ci kryzys wieku średniego, któremu poświęciłeś jeden z utworów na płycie?

Nie odczuwam go teraz, czułem go przez parę lat (śmiech). Ale prawdziwym powodem, dla którego napisałem ten kawałek, było to, że kiedy patrzę na publiczność, która jest na moich koncertach, dostrzegam gości w okolicach pięćdziesiątki lub starszych. Jestem twórcą piosenek, chciałbym więc być rozumiany przez osoby, które przychodzą posłuchać mojej muzyki.

Będziesz zaskoczony, bo na Rawie Blues jest sporo młodych osób pod sceną…

Super! Może jakaś dwudziestolatka kupi moją płytę (śmiech). Bynajmniej nie dla swojej mamy (śmiech).

Wspomniałeś o regularnej pracy. Jak dajesz radę pogodzić granie z wykonywanym zawodem kierowcy autobusu?

Urlopy... Teraz godzenie pracy i koncertów stało się trudniejsze, bo terminów jest coraz więcej. Kiedyś sam załatwiałem sobie występy i dopasowywałem do godzin pracy. Teraz gdy jestem w Alligator Records i w profesjonalnej agencji impresaryjnej, muszę bardziej się starać, żeby to wszystko ogarnąć. Biorę na przykład nocki, albo nadgodziny, żeby później mieć kilka dni wolnego i na przykład móc polecieć na sierpniowy festiwal bluesowy do Włoch. To naprawdę wyzwanie, wszystko musi być dokładnie zaplanowane. Nie chciałbym stracić roboty, jeżdżę busem 24 lata. Czasem proszę też menadżerów, by wstawili się za mną u pracodawcy.

Miałeś okazję porozmawiać o Rawa Blues Festival z którymś z artystów, którzy gościli w Katowicach na poprzednich edycjach tej imprezy?

Widziałem tylko zdjęcia z poprzednich festiwali, to bardzo duża impreza. Nie mogę się już doczekać koncertu, chciałbym dać show jaki niegdyś robił  Albert Collins: wejść w publiczność i grać wśród niej. Wówczas ludzie mogą naprawdę poczuć muzykę.
 

—>>>> Zobacz wideo: Toronzo Cannon zaprasza na 36. Rawa Blues Festival: https://youtu.be/d89EpTPVThk

 

Hala, w której odbywa się festiwal przypomina pojazd UFO…

O! Mam założyć srebrny garnitur? (śmiech). Lubię nosić garnitury, może więc na ten koncert wybiorę właśnie srebrny, jak swego czasu Joe Bonamassa (śmiech). To mogłoby być świetne: srebrny garnitur i jeszcze do kompletu kask motocyklowy. Wyglądałbym jak astronauta (wybuch śmiechu).

Mógłbyś zaprosić polskich fanów bluesa na swój koncert w „Spodku”?

To będzie energetyczne widowisko! Chicagowski blues nie polega na tym, że stoisz na scenie a publiczność ogląda artystę niczym film w kinie. Nie o to chodzi. Trzeba wejść w tłum, wejść w interakcję z fanami. Tak postrzegam bluesa z Chicago. Chcę podtrzymywać wspaniałe tradycje tego gatunku. Bądźcie gotowi!

Rozmawiał: Robert Dłucik

Rawa Blues to największy na świecie bluesowy festiwal organizowany w zamkniętym pomieszczeniu, laureat najbardziej prestiżowej nagrody bluesowej „Keeping The Blues Alive”. Odbędzie się w tym roku  w dniach 30 września i 1 października. Impreza rozpocznie się koncertami w katowickim NOSPR, drugiego dnia – fani bluesa będą mogli posłuchać znakomitości gatunku w „Spodku”. Bilety na imprezę są do nabycia w sieci Ticketpro.

Biuro Prasowe Rawa Blues
Czytaj dalej...

Kolejne reedycje Pink Floyd na płytach winylowych!

Mamy kolejne w 2016 roku wspaniałe wieści dla fanów legendarnej grupy Pink Floyd. Na początku jesieni pojawią się winylowe wznowienia kolejnych trzech tytułów z dyskografii zespołu! Tym razem będą to pozycje z lat 1970-72 – "Atom Heart Mother", "Meddle" i "Obscured By Clouds". 26 sierpnia do sprzedaży wrócą również „The Wall” oraz „The Division Bell” na winylach.

Płyty ukażą się 23 września 2016 roku. Wszystkie kompozycje na nich zostały zremasterowane z oryginalnych analogowych taśm.

Chronologicznie pierwszą z płyt jest "Atom Heart Mother" z 1970 roku, nagrana w najsłynniejszym składzie Pink Floyd, czyli: Roger Waters, David Gilmour, Richard Wright i Nick Mason. Klasyką z niego stała się epicka suita tytułowa oraz utwór "Alan's Psychedelic Breakfast". Był to pierwszy album Pink Floyd, który na Wyspach dotarł na sam szczyt notowania płyt. Ostatecznie "Atom Heart Mother" pokryła się złotem w Wielkiej Brytanii i platyną w USA. Słychać było na płycie jeszcze dość mocny wpływ psychodelii.

O rok młodsza od "Atom Heart Mother" jest płyta "Meddle". Nagrana w trakcie przerwy w koncertach i mocno eksperymentalna. Na niej jednak Pink Floyd odeszli niemal zupełnie od grania psychodelicznego. Klasykiem z tego wydawnictwa stał się 23-minutowy utwór "Echoes".

Rok 1972 to premiera płyty "Obscured By Clouds", będącej ścieżką dźwiękową do filmu "La Vallée" Barbeta Schroedera, w Polsce znanego pod tytułem "Dolina". Motywem przewodnim albumu, podobnie, jak bohaterki obrazu, była podróż. Teraz utwory te ukazują się ponownie w poprawionym brzmieniu.

Warto dodać, że cały czas dostępne są winylowe wznowienia "The Piper At The Gates Of Dawn", "A Saucerful Of Secrets", "More", "Ummagumma".

Warner Music Poland
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS