Menu

Interpol EP

 

Nagrana w północnej części stanu Nowy Jork z Dave'em Fridmannem EP-ka, przynosząca pięć utworów, stopniowo wyłaniała się jako zbiór dzieł z własną narracją. Utwór tytułowy ‘Fine Mess’, będący także singlem w BBC 6 Music, został dodatkowo wyprodukowany przez Kainesa i Toma A.D. oraz zmiksowany przez Claudiusa Mittendorfera, który po raz pierwszy pracował z Interpolem jako inżynier dźwięku na ‘Our Love To Admire’. Rezultatem jest żywiołowa pocztówka dźwiękowa adresowana przez Interpol do fanów, którzy podróżują z nimi po całym świecie w 2019 roku, a jej zaraźliwa energia jest kontynuacją tej znanej z ‘Marauder’.

Odnosząca się do tytułu grafika ‘A Fine Mess’ jest zilustrowana serią utraconych obrazów, odzyskanych z opuszczonego posterunku policji w Detroit. W rozsypującym się pomieszczeniu dowodowym - wśród gruzów - niezagospodarowana rolka filmu, datowana „1-20-96”, zawierała ukryte obrazy sceny pokoju w chaosie.


Od urzekającego refrenu utworu tytułowego, aż po soulowy, pełen zamętu ‘No Big Deal’, katartyczny refren koncertowego faworyta ‘Real Life’, hymnowy ‘The Weekend’ i surowy ‘Thrones’, ‘A Fine Mess’ to orzeźwiający i wyrazisty wpis do dziennika Interpolu!


Tracklista:

A1. Fine Mess

A2. No Big Deal

A3. Real Life

B1. The Weekend

B2. Thrones

sonicrecords.pl
Czytaj dalej...

RAMMSTEIN - RAMMSTEIN

RAMMSTEIN opublikował długo oczekiwany, siódmy album studyjny.  Na albumie znalazło się 11 utworów, w tym „ZEIG DICH” oraz single „RADIO” i „DEUTSCHLAND”. To pierwsze wydawnictwo RAMMSTEIN od czasu „LIEBE IST FÜR ALLE DA”.
Dotychczas „RADIO” i „DEUTSCHLAND” zgromadziły ponad 100 mln streamów oraz wyświetleń w serwisach cyfrowych.
Za produkcję albumu odpowiadają Olsen Involtini i RAMMSTEIN.
Zespół zaprezentuje premierowy materiał na trasie koncertowej, która rozpocznie się 27 maja i zakończy 23 sierpnia. W ramach tournée RAMMSTEIN odwiedzi również Polskę.
RAMMSTEIN tworzą CHRISTOPH SCHNEIDER, FLAKE LORENZ, OLIVER RIEDEL, PAUL LANDERS, RICHARD Z. KRUSPE oraz TILL LINDEMANN.

Universal
Czytaj dalej...

Mission Jupiter "Architrecture"

Prawdziwy miłośnik dobrej muzyki najczęściej nie ogranicza się jedynie do kilku ulubionych wykonawców. Zwykle stara się poszerzać swoje horyzonty, poszukując nowych inspiracji. Z tej przyczyny czasem wyrywa się poza obowiązujący kanon i zwiedza również mniej oczywiste kierunki, bowiem i tam pojawiają się godne uwagi dokonania. Rozwój technologii sprawił, że dziś jest to znacznie łatwiejsze, a fascynacje mogą podążać wielokierunkowo. W latach siedemdziesiątych odkrycie np. rumuńskiej grupy Phoenix było niczym odnalezienie skarbu na pustyni. Dziś świat skurczył się, a dobra muzyka bez większych przeszkód pokonuje granice, inspirując wielu wykonawców z krajów uznawanych niegdyś przez wyznawców rocka za egzotyczne. Tu wspomnę choćby kapitalny Fromuz z Taszkientu (Uzbekistan) – jeden z ciekawszych zespołów łączących rock progresywny i fusion, pochodzący z Azji Środkowej. Czasem nie trzeba szukać tak daleko. Za naszą wschodnią granicą również dzieje się sporo ciekawego. W maju tego roku na kilka koncertów do Polski przybyły dwie moskiewskie kapele Put' Solntsa oraz Amalgama, co z pewnością powinno zaintrygować miłośników nieco cięższych brzmień. Również w maju planowane są koncerty grupy Next Door To Heaven (Sankt Petersburg), reprezentującej progresywny metal uzupełniony żeńskim wokalem. Miłośnikom alternatywnych brzmień powinien przypaść do gustu białoruski Mission Jupiter. To naprawdę interesujący kwintet wywodzący się z Mińska. Próbując opisać ich twórczość należałoby odwołać się do takich wzorów jak Massive Attack, The Gathering, Within Temptation i… być może Ella Fitzgerald. Są mistrzami budowania nastroju. W ich muzyce słychać też wpływy Him, Dream Theater i Muse. Zespół tworzy czterech panów: Artyom Gulyakevich (bass), Vladimir Shvakel (guitar), Dmitri Soldatenko (saxophone), Eugenue Zuev (druns) oraz niezwykle urodziwa wokalistka – Nastya Shevtsova. Grupa istnieje od 2015 roku. W zasadzie powstała jako eksperyment muzyczny, eksplorujący ciekawe brzmienia, inspirowane kosmosem i uzupełnione melodyjnym saksofonem, jednak dość szybko przerodziła się w pełnoprawny projekt, ważny dla każdego z członków. Nagrali dwa minialbumy oraz singiel w języku białoruskim i angielskim. Sama nazwa powstawała dość długo, jednak w opinii muzyków w jakiś sposób definiuje ich profil artystyczny. Muzyka Mission Jupiter jest wypadkową bardzo różnych fascynacji. By znaleźć nić porozumienia jej twórcy musieli stworzyć coś, co wykraczałaby poza własne preferencje każdego z nich. Wspólnym mianownikiem i rodzajem muzycznego kompromisu okazał kosmos i tematyka science fiction wpisana w rock alternatywny. Tak najkrócej można opisać ich debiutancki album Architecture oraz promujący go singiel Will You Be Loved, choć akurat ten utwór traktuje o zdradzie i oszustwie oraz uwikłaniu w złe relacje. Album wypełnia nastrojowa, nieco epicka muzyka, dobarwiona momentami fascynującym brzmieniem saksofonu, dość dalekim jednak od jazzowych skojarzeń. Co ciekawe – instrument ten pojawił się w zespole przypadkowo. Podczas pracy nad utworem Joy of Life członkowie zespołu poprosili Dmitrija Soldatenko (sax) o dogranie solówki. Jego podejście do brzmienia sprawiło, że wszyscy dość szybko znaleźli wspólny język, a początkowy epizod okazał się zalążkiem stałej współpracy. Tytuł albumu Architecture w opinii muzyków dobrze oddaje charakter ich muzyki, a wręcz definiuje ich podejście do komponowania. Pracując wspólnie starali się łączyć różne style i nastroje, by stworzyć coś o uniwersalnym przesłaniu. Pragnęli by do siebie pasowały wszystkie elementy muzyczne skomponowane indywidualnie i niezależnie. Dopiero wówczas tworzą całość, która pozwala docenić każdy detal, a jednocześnie pozostaje zwartą, monumentalną budowlą. Jakkolwiek może to brzmieć dość patetycznie – jest to harmonijna i melodyjna muzyka, będąca próbą określenia własnego miejsca pod Słońcem. Zgodnie z opinią samych twórców mówi o samorealizacji, poszukiwaniu źródła prawdy i radości życia. Dość ciekawą rolę w całości brzmienia odgrywa głos Nastii Shevtsovej. Wokalistka nie stara się zdominować zespołu, a raczej próbuje podkreślić jego unikalne brzmienie. Potrafi połączyć momentami ostro brzmiące gitary z delikatnym, wręcz jazzowym klimatem. Dzięki temu kompozycje Mission Jupiter są tak wielowymiarowe i wymykają się łatwym klasyfikacjom. Są otwarte, ponadgatunkowe i mogą zainspirować każdego wrażliwego odbiorcę. Muzyka z albumu jest raczej stonowana, choć momentami potrafi zaskoczyć. Myślę, że drzemie w niej jeszcze spory potencjał, pozwalający na wyostrzenie brzmienia i bardziej kontrastowe barwy. W serwisie YouTube grupa umieściła zagrany na żywo utwór The Sea Of Hopes (Part 2). Muzycy również odnajdują się w takim brzmieniu i widać, że budowanie podobnych nastrojów sprawia im sporą frajdę, zaś wokal Nastii Shevtsovej doskonale odnajduje się także i w takiej konwencji. Carlo Bellotti, menedżer zespołu z wytwórni z Epictronic, słuchając po raz pierwszy gotowej płyty nie krył zachwytu. Jestem przekonany, że ta muzyka spodoba się także polskim melomanom. Jeszcze w maju album Architecture białoruskiego kwintetu Mission Jupiter pojawi się w polskiej dystrybucji, nakładem wydawnictwa Audio Anatomy. Jak mówi moje dotychczasowe doświadczenie – warto go poszukać, gdyż kolejne propozycje krakowskiego wydawcy niezmiennie utrzymują wysoki poziom.

Krzysztof Wieczorek
Czytaj dalej...

MU- "Free Energy!"

MU to najnowszy i najambitniejszy od lat projekt gdańskiego songwritera Tymona Tymańskiego, założony wspólnie z wieloletnim muzycznym partnerem i współproducentem Marcinem Gałązką oraz trzema liderami głośnych trójmiejskich formacji post-jazzowych: Michałem Janem Ciesielskim (The Quantum Trio), Szymonem Burnosem (Algorhythm) i Jackiem Prościńskim (Lasy, Reni Jusis). Płyta MU pt. "Free Energy!" zawiera 10 niezwykle różnorodnych piosenek, oscylujących na pograniczu post-rocka, synth-popu i jazzu.

Kompozycje Tymańskiego pochodzą z różnych okresów i są opatrzone bardzo osobistymi tekstami po angielsku, przy których niekiedy asystował wieloletni przyjaciel Tymona, amerykański songwriter i literaturoznawca Daniel Hertzov. Wśród artystycznych inspiracji pojawiają się m. in. John Lennon, Eric Dolphy i Nikola Tesla, na dalszym planie słychać też odległe echa wpływów The Beatles, The Doors, Davida Bowiego, Lou Reeda, Steely Dan, The Stranglers, Depeche Mode, Becka, QOTSA, Grizzly Bear czy Homeshake. Muzyka MU jest skierowana do świata ludzi osłuchanych, do ponadstylowych hipsterów, brzmiąc bardziej jak amerykańska alternatywna produkcja w klimacie Wilco czy Maca deMarco niż efekt rodzimej kreacji, adresowanej do słuchaczy Trójki, Zetki czy RMF.

Nad brzmieniem płyty czuwało producenckie trio Ciesielski-Gałązka-Tymański, natomiast nad masteringiem czuwał Dave Darlington, nowojorski guru współczesnej sonorystyki. "Cisnęliśmy lancę w przyszłość", mówi o debiutanckim albumie MU Tymański. "To nasz przekaz dla świata. Sygnał, że MU zaczyna przejmować muzyczną przestrzeń".


Wydawnictwo Agora
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS