Menu

listopad 2018

Muchy pokazują swoją "Miłość"

„Miłość” to pierwszy singiel zapowiadający nową płytę Much, nad którą zespół pracuje w pierwotnym składzie: Michał Wiraszko, Piotr Maciejewski, Szymon Waliszewski i Stefan Czerwiński (dołączył do zespołu w 2013).

Piosenka “Miłość” powstawała latem, kiedy zespół po udanym wiosennym powrocie odwiedzał największe festiwale, już z myślą o jesiennej trasie. Zwiastuje to, co ma nadejść w 2019 roku. Brzmieniem “Miłość” nawiązuje do początków zespołu i najlepszych indie-rockowych czasów. Mówi wprost o tym, czego bardzo często dzisiejszym czasom i nam wszystkim brakuje - prostych, szczerych uczuć - zapowiada Michał Wiraszko. Zespół, podobnie jak w poprzednich latach, pracuje nad nowym materiałem z Marcinem Borsem.

Singla można słuchać tutaj: https://youtu.be/PR2siTCyNK8

Muchy powstały w 2004 roku w Poznaniu z inicjatywy Michała Wiraszki, Szymona Waliszewskiego i Piotra Maciejewskiego. W 2006 roku zespół został uznany za odkrycie roku według Programu Trzeciego Polskiego Radia i miesięcznika Machina. Rok później ukazał się debiut zespołu, który zostaje uznany za „Płytę roku” przez słuchaczy PR3, a o którym Tomasz Waśko z portalu Porcys pisał „Popkulturowa wartość Terroromansu jest bezsprzeczna, oto zespół z Poznania odzyskał dla polskiego rocka lata osiemdziesiąte, odzyskał czas w którym śpiewało się o czymś, w którym słowa miały takie samo znaczenie jak muzyka. [...] Wiraszko ma coś ważnego do powiedzenia
i to mówi.”. Kolejne lata w historii zespołu to występy na największych festiwalach jak Open’er, Coke Live czy OFF Festival, a także kolejne płyty i zmiany personalne. W 2018 roku, po blisko 3 latach przerwy, Muchy wracają do koncertowania. Po letnich występach w trakcie festiwali Open’er, Spring Break czy OFF Festival zespół rusza na jesienną trasę, w ramach której odwiedzi 7 polskich miast!

18.11 Wrocław / Stara Piwnica
30.11 Sopot / Sfinks700
1.12 Poznań / B17
2.12 Warszawa / Niebo
13.12 Łódź / Format
14.12 Kraków / Zet Pe Te
15.12 Mysłowice / MDK


Wydawnictwo Agora
Czytaj dalej...

Rock Noc 17.11.2018 g. 22.00

KSU Mój świat. Eugeniusz Siczka Olejarczyk – kaskader polskiego punk rocka, lider i współzałożyciel legendarnej grupy KSU, w rozmowie z kumplem, fanem i sąsiadem Andrzejem Dumkiewiczem. Siczka z rozbrajającą szczerością opowiada o swoich wzlotach i upadkach, fascynacjach i nałogach. Nie sili się na zbędną filozofię i nie dorabia niepotrzebnej ideologii. Mówi wprost i bez ogródek, ale nie obraża, nie ocenia i nie agituje. Precyzyjnie wymierza ciosy burząc kolejne mity i odsłania ukrytą prawdę. Ta rozmowa, napisana w prosty i zrozumiały dla każdego sposób, to lektura obowiązkowa nie tylko dla wszystkich fanów KSU, ale także dla gospodyń domowych, profesorów wyższych uczelni i upadłych kobiet przy autostradzie. 

Siczka będzie gościem audycji Rock Noc, zadzwonimy także  do Andrzeja Dumkiewicza autora książki. Polskie Radio Rzeszów - sobota 17.11.2018 r. godz. 22.00

Lista utworów ale co z tego zaqgramy...tego nikt nie wie:

KSU: Antypody
Ukraina: Metalowa lalka, Ludzie szczęśliwi
Brygada Kryzys: Centrala, To co czujesz
KSU: Moje stąd, Kiedy naród umiera
Farben Lehre: Pogodna, Kamienie
Siekiera: Tak dużo tak mało
Armia: Opowieść zimowa
KSU: Wolne niewole, 11.11.2012
Mira Kubasińska & Breakout: Liście zabrał wiatr
1984: Radio niebieskie oczy Heleny, Biała chorągiewka
Proletaryat: Ruchomy cel, Przemijanie
KSU: Głupawica, 
godz.00.05 - Brygada Kryzys "XXX live" 

Nie daj się
Nie ma nic
Przestań śnić
Fallen Fallen Is Babylon
Travelling Stranger
The Real One
Radioaktywny blok
Exept One
Ganja
Centrala
Too Much
Wojna
Ty i tylko Ty
Nie wierzę politykom
Czytaj dalej...

Abodus "Labirynt"

Muzyczny Labirynt Abodusa
Zespół Abodus ze Sztumu, swoją muzyczną i artystyczną działalność rozpoczął w pierwszych altach XXI wieku. Jako Szerwony Abodus grupa wydała jedną płytę, jednak stylistycznie była to zupełnie inna muzyka, jaką po kilkuletniej przerwie zespół pragnął nagrywać i prezentować na scenie podczas koncertów. Stąd skrócona nazwa zespołu do Abodus, która miała sugerować słuchaczom o zmianach nie tylko personalnych, ale także stylistycznych. W czasie zawieszenia działalności zespołu muzycy nie próżnowali. W spokoju i bez nacisku przygotowywali nowy materiał i tym samym tworzyli nowe oblicze zespołu. Muzyka, której produkcją na płytę zajął się sam Tymon Tymański była gotowa już jesienią ubiegłego roku i wtedy także została wydana nakładem wytwórni Pronet Music. Pierwsze recenzje były niezwykle obiecując. Słowa pochwały popłynęły nawet od Wojciech Waglewskiego, który zauważył bezpretensjonalność i oryginalną stylistyczną budowę poszczególnych kompozycji. Zaowocowało to co prawda okazjonalną współpracą z wokalistką Olą Rogowską, ale zawsze! Płytę otwiera „Labirynt” ekspresyjny z ciekawym niskim riffem gitary Piotra Podlewskiego. Izotopia to popis wokalny Oli, a jej silny i drapieżny głos idealnie wpasował się w mocny wokal Pawła Małaszyńskiego, który gościnnie zaśpiewał w tej kompozycji. Słuchając częściej tej kompozycji mam nieodpartą ochotę napisać, że to głos Pawła Małaszyńskiego wpasowuje się do koncepcji wokalnej Oli właśnie. Niezwykły „Kokon” to potęga tekstu autorstwa Arkadiusza Rogowskiego, perkusisty (wspólnie z Arkadiuszem Dzikowskim, grającym na gitarze basowej, to sekcja rytmiczna Abodusa) i prywatnie męża Oli. Niezwykła fabuła z nieoczekiwaną puentą. Tego utworu po prostu trzeba posłuchać. W podobnej konwencji utrzymany jest utwór „Jestem”, który doczekał się także przejmującego teledysku. „Idę dalej” to utwór obrazujący pełnię werwy grupy utrzymany w konwencji postpunkowej lub jak kto woli w stylistyce rocka alternatywnego. Piękne i nastrojowe w swoim rodzaju „AGCH” i „Schizophrenic” jeden z dwóch umieszczonych na płycie utworów z tekstem w języku angielskim. Ten pierwszy „Chance”, moim zdaniem jeden z najlepszych na płycie, może być przyczynkiem do tego, ze zespół być może kiedyś zdecyduje się na rockową „jazdę” właśnie w klimatach zaprezentowanych na „Chance”, gdzie ciekawe muzyczne tło tworzą klawisze na których w zespole gra Adam Meryk. Trudno jednoznacznie sklasyfikować twórczość zespołu Abodus. Świadczy to nie tylko o szerokich horyzontach twórczych zespołu, ale także o tym, że ten niezwykle ciekawie zapowiadający się zespół wyda swój kolejną płytę z materiałem muzycznym, który będzie sporym zaskoczeniem dla odbiorców. Czego zespołowi, słuchaczom i sobie życzę.
Karol Guber

Abodus "Labirynt" CD, Dig.
Pronet Records, PRCD 011
CD, Album, Digipack
Made In Poland, 2017
Tracklista
1. Labirynt
2. Izotopia (feat. P. Małaszyński, A. Klimkiewicz, T. Rachański)
3. Jestem
4. Chance
5. Kokon (feat. P. Anton)
6. Schizofrenic
7. Idę Dalej (feat. A. Brachaczek)
8. AGCH
9. D (faet. Szymoniak)
10. Exit
Realizacja nagrań Tymon Tymański
Czytaj dalej...

JitterFlow „Self_X”

JitterFlow to grupa spod znaku alternatywnego rocka, jednak w swym bezkompromisowym przekazie stojąca na drugim krańcu tej palety stylistycznej. Album nosi tytuł Self_X, a muzycy przyjęli nazwę JitterFlow. To termin zaczerpnięty z branży elektronicznej, najogólniej oznaczający przypadkowe i krótkotrwałe zakłócenia przepływu sygnału. Chyba pasuje do ich twórczości. Wydawałoby się, że muzyka stworzona jedynie przez trzy instrumenty (gitara, bas i perkusja) będzie stosunkowo prosta. Nic z tych rzeczy. Dzieje się tu mnóstwo, choć przyznam, że efekt końcowy zadowoli głównie zdeklarowanych ekstremalistów. Warto jednak poświęcić tej zaledwie dwudziestominutowej płycie nieco więcej uwagi. Mój patent na tę muzykę - późny wieczór, spokojna głowa i dobre słuchawki. I co ciekawe - można tego słuchać nie odkręcając wzmacniacza na pełen gwizdek. Mało tego, to nawet czasem pomaga. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jednak nie moja bajka. Jako że jednak staram się być otwarty na różnorakie zjawiska muzyczne oraz mając w pamięci wielu przedstawicieli pokolenia moich rodziców zżymających się na „wrzeszczącego Niemena” postanowiłem nie odpuszczać. Po kilku przesłuchaniach stwierdzam, że jest w niej coś hipnotyzującego i wciągającego. Mało tego, po wybrzmieniu ósmej kompozycji (kończącej ów mini album) poczułem niedosyt i ponownie wcisnąłem play w odtwarzaczu. Ale do rzeczy.
Po pierwsze - kompozycje są krótkie (niewiele ponad dwie minuty), zwarte i maksymalnie przesiąknięte emocjami. Nie jest to jednak bezmyślny łomot. Brzmieniowo dzieje się tu naprawdę dużo. Jestem przekonany, że za każdym utworem stoi przemyślany aranż. Muzycy twierdzą, że inspirują się również strukturami jazzowymi. Być może, ja tego nie dostrzegłem, bądź jedynie śladowo. Niewątpliwie jest tu dużo skomplikowanych figur rytmicznych i zaskakujących zwrotów. Celuje w tym zwłaszcza trzeci utwór, zatytułowany Self_Xorcism. Jest to najdłuższa kompozycja, trwająca ponad cztery minuty, która wydaje się najmniej oczywista z całości i chyba jest pewnym manifestem zespołu. To podróż przez otwarty strumień świadomości, z zupełnie nieoczywistym zakończeniem.
Przyznam, że zanim zdecydowałem się napisać kilka słów od siebie poszukałem recenzji tego krążka. Niewiele jest merytorycznych, choć bywają wyjątki. Owszem można nazwać tę muzykę ekstremalną i pełną chaosu, z dzikim wokalem, ale to duże uproszczenie. Podziwiać należy bezkompromisowość twórców, którzy nie oglądając się na walor komercyjny zrealizowali po prostu to, co im w duszy gra. Przeprawa nie jest łatwa, ale daje satysfakcję uczestnictwa w czymś niezwykłym, a jednocześnie bardzo prawdziwym.
Grupa JitterFlow istnieje już jedenaście lat, przeszła kilka zawirowań personalnych (ostatnio zmiana na stołku perkusisty), a jednak nadal uparcie realizuje własną wizję artystyczną. Scementowała ich jak sądzę nie tylko muzyka, ale i w sensie dosłownym budowa własnego studia. Zdecydowali się na ów trud, by mieć nie tylko nieograniczoną swobodę artystyczną, ale także dlatego, że postanowili ten warsztat pracy wyposażyć głównie pod potrzeby własnego instrumentarium. Dominuje w nim sprawdzony sprzęt, w dużej części analogowy, pochodzący z czasów, gdy jeszcze w studiach nagraniowych panowała atmosfera wspólnej pracy twórczej. Dziś wiele rzeczy można zrobić zdalnie, na odległość, używając cyfrowej aparatury i nie widząc się podczas nagrań. Traci na tym atmosfera, duch wzajemnej inspiracji i sama muzyka. Członkowie zespołu realizowali swój album samodzielnie, ucząc się na własnych błędach. Jedynie ostateczny mastering powierzyli zaufanemu specjaliście, z którym wcześniej się zaprzyjaźnili i który poznał specyfikę ich muzyki. Dało to bardzo dobry efekt końcowy. Mimo, że muzyka jest głośna i bezkompromisowa, a wokal przypomina mówiąc kolokwialnie „darcie ryja” to jednak wszystko brzmi selektywnie i nie jest bezładną magmą poplątanych i niepasujących do siebie pomysłów. Może właśnie dzięki bardzo dobrej produkcji ów album do mnie przemówił i ostatecznie przekonał. Myślę, że nie jest tu istotne drobiazgowe poszukiwanie inspiracji, odniesień, pierwowzorów itd. Liczy się efekt końcowy, a ten chwyta za gardło. Dosłownie.
Krzysztof Wieczorek
Czytaj dalej...

Tug Boat "Zapomnij Całe Zło"

Zespół Tug Boat powstał jedenaście lat temu w Jaśle, a płyta „Zapomnij Całe Zło” wydana latem 2018 roku jest już (choć dla wielu słuchaczy dopiero) trzecią pełnowymiarową płytą grupy. Znając wcześniejsze dokonania Tug Boat (debiutancki album „Krucha Konstrukcja Umysłowa” z 2009 roku oraz „Asystolia” z 2014) i porównując je z obecną partią materiału, zarejestrowaną na najnowszej płycie trzeba od razu stwierdzić, że styl muzyczny, klimat utworów, pomysł na swoją muzykę pozostał na szczęście bez zmian. Jednak co mnie najbardziej uradowało - to fakt, że muzycy nie stanęli w miejscu i swój pomysł na zaistnienie w niełatwym przecież muzycznym świecie jeszcze bardziej rozwinęli, nie tylko pod względem poszerzenia muzycznych horyzontów, ale także poziomu własnego warsztatu. Bowiem to co słyszymy na „Zapomnij całe zło” dotyczy zespołu o ugruntowanej wiedzy kompozytorskiej i stylistycznej. Na pewno najnowsze dzieło Tug Boat nie jest moim zdaniem apogeum możliwości muzyków, ale wskazuje drogę, którą zespól z Jasła w przyszłości ma podążyć. Wydaje się, że właśnie w tych klimatach, mocnych, generalnie ciężkich brzmieniach gitar, miarowych i dynamicznych dźwięków sekcji rytmicznej (Łukasz Ochałek – perkusja, Bartek Jedziniak – gitara basowa) , zespól Tug Boat czuje się najlepiej. Ale nietaktem byłoby nie wspomnieć, że nie tylko takie klimaty rodem ze stylistyki zespołów Korn, Opeth, czy Pain Of Salvation można usłyszeć na najnowszej płycie Tug Boat. Oprócz ściany dźwięku, jaką zaproponowali członkowie zespołu między innymi chociażby w pierwszej, otwierającej album kompozycji „Początek końca//127” wspartej silnym charakterystycznym głosem Marcina Czarneckiego. Kolejna kompozycja na płycie to „Slipvola”, która jawi się niejako przedłużenie pomysłu otwierającego album utworu. Świetnie brzmi trzeci na krążku „Odbierz to co mam”, który intryguje nie tylko muzycznie, ale i tekstowo. W czwartym kawałku muzycy nieco zwolnili tempo akcji, proponując zgrabnie zaaranżowaną , instrumentalną i z wyczuciem zagraną (tak, to trzeba umieć wtopić i taki utwór w mocną, rockową konwencję, by nie popsuć budowanej muzycznej historii – ukłony dla gitarowego kunsztu Macieja Ochałka!) kompozycję „Apus”. Muzycy w piątej tytułowej kompozycji, do której także nagrano ciekawy teledysk, wracają do ustalonej przez siebie konwencji, mocnego uderzenia, ciężkich rytmów i mocnego wokalu. Stylistyka bezkompromisowych brzmień zaproponowana jest w kolejnych utworach. Świetnie słucha się dodajmy z narastającą ciekawością kolejnych utworów „Bez Odwrotu”, „Podzielony”, „Kryształowy Sen”, „Ocean” (tu inna forma wokalnego przekazu Marcina Czarneckiego, nie mniej ciekawa niż na pozostałych utworach), czy niemal balladowe „Lustra”, które wieńczą to muzyczne dzieło. Niezwykle ważną rolę odgrywają także teksty, za które odpowiedzialni są Marcin Czarnecki, Łukasz Ochałek i Maciej Ochałek. Słowa w każdym utworze dotykają bardzo intymnych przeżyć i uczuć, osoby tęskniącej, odrzuconej, cierpiącej. Oprócz dziesięciu kompozycji na płycie mamy także dwa utwory bonusowe. Kompozycje „Oblivion” oraz „Satelite” nie różnią pod względem stylistycznym od pozostałych utworów, ale pokazują, że także z językiem angielskim Marcin Czarnecki nie ma problemów. Być może na kolejnej płycie Tug Boat zaproponuje teksty właśnie w tym języku? Tymczasem delektujmy się najnowszym albumem zespołu Tug Boat z nadzieją, że nie każą czekać na kolejny krążek tak długo jak dotychczas.
Karol Guber
Czytaj dalej...

THE JIMI HENDRIX EXPERIENCE “ELECTRIC LADYLAND” DELUXE EDITION 50th ANNIVERSARY BOX SET

Celebrując 50. rocznicę wydania albumu Jimi Hendrix Electric Ladyland Experience Hendrix, L.L.C. oraz Sony Music Entertainment / Legacy Recordings prezentują specjalne wydanie tego epokowego działa. Już od dziś wydawnictwo to dostępne jest, jako zestaw 3CD/1 Blu-ray oraz 6LP/1 Blu-ray.

W obu pakietach znajdzie się oryginalny, podwójny album zremasterowany przez Berniego Grundmana z oryginalnych taśm analogowych. Dla płyt winylowych Grundman wykonał bezpośredni transfer analogowy zachowując autentyczność nagrań materiału.

W zestawie znajdzie się również album Electric Ladyland: The Early Takes, na którym zaprezentowane są dema i nagrania studyjne z tego okresu kariery Hendrixa.

Nad najwyższą jakością dźwięku czuwał wieloletni współpracownik Hendrixa, Eddie Kramer.


Jimi Hendrix Experience: Live At the Hollywood Bowl 9/14/68, to kolejny ekskluzywny dodatek do tego wydawnictwa. Część oficjalnej serii bootlegów to nagrania, które nigdy wcześniej nie było dostępne. Materiały te pokazują zespół I rosnącą ekscytację, która miała miejsce na kilka tygodni przed wydaniem Electric Ladyland.

Blu-ray zawiera również pełnometrażowy dokument At Last… The Beginning: The Making of Electric Ladyland.

Do wydawnictwa dołączona została 48-stronicowa książeczka zawierająca nigdy wcześniej niepublikowane zdjęcia oraz dokumenty.

Nowa okładka - zdjęcie autorstwa Lindy (McCartney) Eastman przedstawiające zespół i dzieci na posągu Alicji w krainie czarów w nowojorskim Central Parku - to wybór Hendrixa. Po raz pierwszy kolorowe zdjęcie Lindy Eastman znajdzie się na okładce albumu zgodnie z oryginalną wizją Jimiego Hendrixa.

Trzecia płyta Jimi Hendrix Experience, Electric Ladyland była ostatnim albumem studyjnym artysty, który ukazał się za życia Wirtuoza Gitary.

Opublikowany 16 października 1968 roku Electric Ladyland to źródło takich legendarnych utworów Hendrixa, jak: "All Along The Watchtower", "Voodoo Child (Slight Return)", "Crosstown Traffic" czy "Burning of the Midnight Lamp."

Album ten jest powszechnie uznawany za najbardziej spójny i w pełni zrealizowany projekt w karierze Hendrixa. Album, który znalazł się na pierwszym miejscu listy Billboard, jest bezsprzecznie ukoronowaniem twórczości The Jimi Hendrix Experience oraz podkreśleniem zdolności Hendrixa, jako wokalisty, autora piosenek, gitarzysty i producenta.

Album ten pozostaje najlepiej sprzedającą się płytą artysty poza Stanami Zjednoczonymi, wyprzedzając jego debiutancki album Are You Experienced.

Electric Ladyland: The Early Takes zawiera dema do piosenek Hendrixa nagrane przez Jimiego na taśmach szpulowych a także podczas sesji w Sound Center i Record Plant w Nowym Jorku.

Electric Ladyland Deluxe Edition zawiera niepublikowany wcześniej album koncertowy Jimi Hendrix Experience: Live At the Hollywood Bowl 9/14/68 - część oficjalnej serii bootlegów Experience Hendrix.

48 stronicowa książeczka dołączona do wydawnictwa wypełniona jest niepublikowanymi, unikalnymi zdjęciami. Znalazły się tu również opisy autorstwa krytyka muzycznego Davida Frickego i producenta Johna McDermotta

At Last ... The Beginning: The Making of Electric Ladyland dokumentuje prace nad tworzeniem tego legendarnego podwójnego albumu.

Electric Ladyland Deluxe Edition:

Electric Ladyland – oryginalny album zremiksowany przez Eddiego Kramera oraz zremasterowany przez Berniego Grundmana

Side A

1) … And the Gods Made Love

2) Have You Ever Been (To Electric Ladyland)

3) Crosstown Traffic

4) Voodoo Chile

Side B

1) Little Miss Strange

2) Long Hot Summer Night

3) Come On (Part I)

4) Gypsy Eyes

5) Burning of the Midnight Lamp

Side C

1) Rainy Day, Dream Away

2) 1983….(A Merman I Should Turn To Be)

3) Moon, Turn the Tides….Gently Gently Away

Side D

1) Still Raining, Still Dreaming

2) House Burning Down

3) All Along the Watchtower

4) Voodoo Child (Slight Return)

At Last…The Beginning: The Making of Electric Ladyland: The Early Takes

Side A

1) 1983…(A Merman I Should Turn To Be)

2) Voodoo Chile

3) Cherokee Mist

4) Hear My Train A Comin’

Side B

1) Angel

2) Gypsy Eyes

3) Somewhere

4) Long Hot Summer Night [Demo 1]

5) Long Hot Summer Night [Demo 3]

6) Long Hot Summer Night [Demo 4]

7) Snowballs At My Window

8) My Friend

Side C

1) At Last…The Beginning

2) Angel Caterina (1983)

3) Little Miss Strange

4) Long Hot Summer Night [Take 1]

5) Long Hot Summer Night [Take 14]

Side D

1) Rainy Day, Dream Away

2) Rainy Day Shuffle

3) 1983...(A Merman I Should Turn To Be)

Jimi Hendrix Experience: Live At The Hollywood Bowl Sept. 14, 1968 (Dagger Records)

Side A

1) Introduction

2) Are You Experienced

3) Voodoo Child (Slight Return)

Side B

1) Red House

2) Foxey Lady

3) Fire

Side C

1) Hey Joe

2) Sunshine of Your Love

3) I Won’t Live Today

Side D

1) Little Wing

2) Star Spangled Banner

3) Purple Haze

At Last… The Beginning: The Making of Electric Ladyland (Blu-ray)

? Uncompressed LPCM Stereo 24b/96k

? Uncompressed LPCM 5.1 Surround 24b/96k

? DTS-HD Master Audio 5.1 Surround 24b/96k

Sony Music
Czytaj dalej...

EDITORS REMIX „COLD” AUTORSTWA UNKLE

Grupa Editors ujawniła remix utworu „Cold”, którego autorem jest UNKLE.  „Cold” pochodzi , z wydanego w marcu, szóstego albumu formacji „Violence”. Płyta ukazała się pod szyldem wytwórni Play It Again Sam. „Violence” to następca dobrze przyjętego krążka „In Dream” z 2015 r. Za produkcję płyty odpowiedzialny jest Leo Abrahams (Wild Beasts, Florence & The Machine, Frightened Rabbit) oraz sam zespół. Dodatkowo nad produkcją pracował Benjamin John Power (Blanck Mass, Fuck Buttons). Materiał zmiksował Cenzo Townshend, poza utworem „Hallelujah (So Low)” (Alan Moulder).

Do „Cold” powstał teledysk nakręcony na Islandii. Gościnnie wystąpiła w nim amerykańska baletnica Drew Jacoby. Za realizację całego projektu odpowiedzialny jest dobry współpracownik grupy i uznany fotograf Rahi Rezvani. Video można obejrzeć tutaj. Obraz portretuje parę, która jest razem, ale boleśnie od siebie oddalona.

„Komfort i więź wciąż można odnaleźć w umierającym związku. To piosenka o rozstaniu dwojga ludzi, którzy jednak nie chcą się poddać” - tak o utworze mówi lider zespołu Tom Smith.

W listopadzie Brytyjczycy zawitają do Polski z dwoma koncertami. Więcej szczegółów poniżej:

24.11 Poznań, Hala Nr 2 MTP

25.11 Warszawa, COS Torwar

PIAS
Czytaj dalej...

BALTHAZAR PREZENTUJE KLIP DO „ENTERTAINMENT”

Zespół Balthazar ujawnił nowy klip, który powstał do utworu „Entertainment”. W teledysku możemy zobaczyć nowego członka grupy Tijsa Delbeke, który zastąpił Patricię Vanneste. 

„Entertainment” powstał pod koniec nagrywania płyty, jako jeden z ostatnich utworów. Jest to dość lekka piosenka celebrująca beztroskie podejście do branży rozrywkowej. Skomponowaliśmy dość ambitny album, ale nie chcemy traktować siebie zbyt poważnie” - mówi Maarten Devoldere.

„Entertainment” zwiastuje najnowszy krążek formacji „Fever”. Płyta trafi na półki sklepowe 25 stycznia nakładem wytwórni Play It Again Sam.

Przerwa, którą Maarten Devoldere i Jinte Deprez wykorzystali na realizację różnych indywidulanych zainteresować zarówno w sferze prywatnej, jak i twórczej skutkuje skomponowaniem najbardziej spójnego albumu jaki do tej pory nagrał zespół.

Maarten Devoldere wydał dwa krążki pod pseudonimem Warhaus, co uwolniło go od wszelkich ograniczeń związanych z pracą nad utworami Balthazar. Po dość intensywnym okresie udał się do Kurdystanu odpocząć i złapać inną perspektywę. Jinte Deprez pozostał w Ghent i nagrał old-schoolową płytę R&B jako J. Bernardt. Wolność tworzenia i sukcesy związane z solowymi projektami wywołały w muzykach tęsknotę za wspólnym komponowaniem utworów.

1 marca 2019 r. zespół odwiedzi Polskę i zagra w warszawskim klubie Proxima.

PIAS
Czytaj dalej...

Tides From Nebula prezentują „PARATYPHOID FEVER”

Dwa tygodnie temu Tides From Nebula zaprezentowali nowy singiel zatytułowany „DOPAMINE”. Utwór ten stanowi część nowego wydawnictwa grupy, które jest ściśle związane z jubileuszem 10-lecia istnienia zespołu. „DOPAMINE” to najnowsze dzieło TFN, a drugi utwór z singla, „PARATYPHOID FEVER” powstał blisko 10 lat temu i był nigdy nieopublikowany.

„PARATYPHOID FEVER” można posłuchać pod tym linkiem: https://youtu.be/Erjda6Nzw_o

Zespół planuje wydanie singla w limitowanej ilości 200 egzemplarzy, które dostępne będą tylko na specjalnym urodzinowym koncercie 24 listopada w warszawskiej Progresji.

Mystic
Czytaj dalej...

Powrót legendarnego STOS po latach milczenia!

Niekwestionowana legenda polskiego metalu - grupa Stos, która obok zespołów takich jak Kat, Turbo czy TSA przyczyniała się w latach osiemdziesiątych do rozwoju polskiej sceny - powróci na jeden, ekskluzywny koncert w ramach drugiej edycji Helicon Metal Festival, który odbędzie się 30 marca 2019 roku w Warszawie. Zespół rozpoczął już próby i przygotowania, co ogłosił w mediach społecznościowych.

Oprócz trzonu, czyli Jana i Ireny Bol, zespół tworzą obecnie Łukasz Krawiec, Bartek Tabak i Marcin Frąckowiak, który na co dzień jest muzykiem zespołu Percival Schuttenbach. Jak dotąd zaplanowano jeden, pożegnalny koncert, po tym jak latem tego roku zespół wydał oświadczenie o zakończeniu działalności, jednak niewykluczone, że w razie dużego zainteresowania i pozytywnego przyjęcia pojawią się kolejne daty.

Oprócz Stos na Helicon Metal Festival II zagrają również zespoły: Savager, Monstrum świętujący w 2019 roku piętnastolecie płyty „Za horyzontem ciszy” oraz niemiecki Sacred Steel, który będzie gwiazdą festiwalu. Kolejne zespoły zostaną ogłoszone wkrótce.

Więcej szczegółów: www.facebook.com/events/2187078101573768/

H
elicon Media Group
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS