Menu
Jerzy Szlachta

Jerzy Szlachta

100 filmowców, 80 dzieciaków i "Biała flaga"

80 dzieciaków i ponad 100 filmowców! Zobacz jak powstawał niezwykły teledysk zrealizowany przez Akademię MDP do piosenki pt. „Biała flaga”.

Akademia MDP udostępniła making of teledysku do piosenki pt. „Biała flaga”, autorstwa Grzegorza Ciechowskiego. Autorem nowej aranżacji, wykonawcą i producentem utworu jest Endy Yden. Premiera singla i teledysku odbędzie się 18 grudnia.

Akademia MDP (Make Dreams Possible) to grupa twórców i profesjonalistów z branży filmowej, którzy pewnego dnia poczuli, że dzieląc się swoimi umiejętnościami i pasją mogą zrobić coś dobrego dla innych. Misją Akademii MDP jest zaszczepienie dzieciom wiary w siebie.

10 czerwca odbyły się wyjątkowe warsztaty Akademii MDP! Wzięło w nich udział 80 dzieci i ponad 100-osobowa ekipa filmowców.  2 hale, 20 scenografii, 80 kostiumów, 14 kamer, 120 kW światła, 4 wózki, technokran - to tylko niektóre elementy świadczące o skali projektu. Do przygotowania piosenki „Biała flaga”, w nowej wersji, został poproszony Endy Yden - kompozytor, autor piosenek, producent i wokalista. Do współpracy Endy zaprosił Hanię Rani.

Założycielem Akademii jest Robert Gajzler - filmowiec młodego pokolenia, operator. Doświadczenie w pracy przy filmie wykorzystuje do organizacji warsztatów filmowych, dla dzieci ze środowisk zagrożonych marginalizacją. W trakcie warsztatów dzieci mogą zobaczyć na czym polega praca reżysera, aktora, operatora czy kaskadera, a następnie, razem z zawodowcami – realizować wspólnie filmy lub teledyski. Teledysk powstał dzięki sponsorom, którzy wsparli projekt za pośrednictwem akcji crowdfundingowej, zorganizowaną przez Roberta Gajzlera.

Teledysk będzie można zobaczyć 18 grudnia, w serwisie YouTube, a premierze teledysku towarzyszył będzie singiel, który zostanie wydany przez Nextpop.

Wywiad z Bryanem Adamsem - "To ekscytujące móc tworzyć coś nowego!"

Kariera Bryana Adamsa trwa już cztery dekady, a mimo tego muzyk cieszy się nadal wielką popularnością i nie zwalnia tempa. Właśnie ukazała się jego najnowsza płyta „Ultimate“, a 5 maja 2018 r. kanadyjski rockman wystąpi w hali Torwar w Warszawie. Koncert będzie częścią światowej trasy promującej nowy album. O swoich pasjach, przełomowych momentach i planach na przyszłość opowiedział w wywiadzie.
 
Właśnie wydałeś nowy album „Ultimate“, który zawiera twoje największe przeboje i dwie nowe piosenki. Czy jest na tej płycie jakiś utwór , który lubisz bardziej od pozostałych?
 
Bryan Adams: Uwielbiam wszystkie utwory z tej płyty, dlatego właśnie nazwałem ją „Ultimate“ (tłum.najważniejszy). Szczególnie lubię dwa najnowsze: "Please Stay" i "Ultimate Love", ponieważ oddają mój aktualny stan ducha.
 
Jaki jest sekret pozostawania na szczycie od tak dawna, jak nie zniknąć ze sceny, tak jak wielu artystów sprzed lat?
 
BA: Miło, że to mówisz, ja nie czuję, abym był nieustannie na topie. Jakoś jednak udało mi się utrzymać dobrą reputację zespołu i mnie samego dzięki temu, że ciągle jesteśmy  w trasie. To sprawia, że stare piosenki stają się coraz lepsze i inspiruje do tworzenia nowych. Życie w trasie przez połowę każdego roku nie zawsze jest najłatwiejsze, ale warto się przekonać, jak bardzo jest inspirujące.
 
Masz również inną pasję oprócz muzyki, którą jest fotografia. Zamierzasz robić obie te rzeczy przez resztę swojego życia, czy rozważasz skupienie się tylko na jednej z nich w przyszłości?
 
BA: Będę to robił tak długo, jak długo będzie to interesujące. Rzecz w tym, że to ekscytujące móc tworzyć coś nowego, więc bez względu na to, czy jest to muzyka, zdjęcia, czy majsterkowanie w domu, robienie czegoś z wyobraźnią jest tym, co mnie napędza.
 
Gdybyś mógłbyś wybrać dowolną osobę z historii do sesji zdjęciowej z tobą jako fotografem, kto by to był?
 
BA: Och, na pewno któryś z wyrzutków społeczeństwa - chciałem w pewnym momencie stworzyć historię rabusiów napadających na banki, ale nie udało mi się do nich dotrzeć. Koniec końców, wydałem album zatytułowany "Wounded - The Legacy of War" o żołnierzach wracających z Iraku i Afganistanu.
 
Współpraca z którymi artystami była najprzyjemniejsza lub najbardziej znacząca dla twojej kariery? Z Tiną Turner? Rodem Stewartem i Stingiem? Barbrą Streisand? A może z kimś jeszcze innym?
 
BA: Muszę powiedzieć, że cieszyłem się z każdej się podjętej współpracy. Zaczęło się od współpracy z Tiną, co zawiesiło poprzeczkę dość wysoko, ale generalnie  uważam się za szczęściarza, że mogłem pracować z nimi wszystkimi.
 
Grałeś w Polsce wiele razy - jak wspominasz nasz kraj?
 
BA: Moje polskie występy zawsze były naprawdę dobre. Wszystkie kraje, które odwiedziłem są interesujące na swój sposób. Rzecz w tym, że muzyk w trasie nie ma zbyt wiele czasu na zwiedzanie, więc twoje wrażenia są w zasadzie takie, jakie były występy.
 
Czy możesz wskazać trzy kluczowe momenty w swojej karierze?
 
BA: Płacenie czynszu w wieku 17 lat za pieniądze z sesji nagraniowych, pisanie pierwszych piosenek z Jimem Vallancem i ogłoszenie światowej trasy koncertowej dziesięć lat później.
 
Jesteś weganinem od wielu lat - z jakiego powodu zrezygnowałeś z jedzenia mięsa? Co ci daje to, że go nie jesz?
 
BA: W 1988 roku moja dziewczyna i ja rozchorowaliśmy się po zjedzeniu steku - oboje zgodziliśmy się wówczas, że nigdy więcej go nie zjemy. Po tamtym doświadczeniu czytałem dużo o wpływie jedzenia na nasze zdrowie, a wszystko, co czytałem, zdawało się wskazywać, że dieta roślinna jest lepszym rozwiązaniem. W tym czasie zacząłem pracować z Muttem Lange, który był także wegetarianinem, więc to był idealny moment i nigdy potem już się nie cofnąłem. Moje zdrowie znacznie się poprawiło i od tamtej pory trzymam się z dala od wszelkich produktów zwierzęcych, nawet moje dzieci są wegetarianami i nigdy nie jadły nic pochodzenia zwierzęcego. Pomyśl o tym, jakie życie możesz wieść jedząc coś, co nie żyje?
 
Jaki najprzyjemniejszy prezent otrzymałeś od swoich fanów?
 
BA: Słuchanie ich śpiewających piosenki jest zdecydowanie najlepszym prezentem, o jaki może prosić każdy wykonawca.

Rozmawiał: Krzysztof Czaja (Fundacja Peace Festival)

Believe z filmem krótkometrażowym

Krótkometrażowy film do utworu "VII" zrealizowany przez Studio Majaki pokazuje rozterki, z jakimi musi się zmagać żałobnik po utracie bliskiej osoby. Historia jest przedstawiona w realistyczny sposób z mistycznymi elementami i pokazuje nadzieję na życie po śmierci.

Wokalista i współtwórca muzyki Łukasz Ociepa tak opowiedział o kompozycji "VII": "Przygotowując melodię dla „VII wdowy”, nie było łatwo z informacją, że jest to hołd dla kolegi Mirka Gila.  Jednak przypominając sobie najsmutniejsze obrazy ze swojego życia i wykorzystując metodę kropek, kresek i sinusoidalnych podjazdów, udało się ją stworzyć. Piękno tkwi w prostocie. Zresztą sami posłuchajcie".

Płyta "VII Widows" ukazała się w październiku tego roku i jest pierwszym concept albumem w dyskografii Believe.

"VII": https://youtu.be/77CSBkbgkjQ

Obecny skład zespołu:

Mirek Gil – gitary
Satomi – skrzypce, klawisze
Robert Qba Kubajek – perkusja
Łukasz Ociepa – wokal
Przemas Zawadzki – bas

cantaramusic.pl

Charytatywna licytacja z bogiem metalu w tle

Ronnie James Dio byłby dumny. W trakcie koncertu supergrupy Dio Returns, który odbył się 9 grudnia w warszawskim klubie Progresja, zaprezentowano banner sceniczny z jego podobizną, który zostanie zlicytowany na rzecz dotkniętego rdzeniowym zanikiem mięśni Antosia, syna Sebastiana Pańczyka (byłego wokalisty Leash Eye).

Baner (2x4 metry) z grafiką będącą kolażem okładek płyt, na których występował Ronnie, służył za sceniczną dekorację w czasie tegorocznej majowej trasy memoriału DIO organizowanego przez warszawski zespół Scream Maker. Od wieczoru 9 grudnia ma dodatkową wartość - muzycy DIO Returns, a więc m.in. Craig Goldy i Simon Wright (ex-DIO), Tim Owens (ex-Judas Priest) i Oni Logan (Lynch Mob) złożyli na nim swoje podpisy.

Oto moment prezentacji baneru w trakcie koncertu: https://www.youtube.com/watch?v=k1j85lIzAm4

Licytacja odbywa się za pośrednictwem serwisu Allegro.pl od środy 13.12 (od g. 10.00) i będzie trwać do 23.12, a dochód z niej zostanie wpłacony na konto "Fundacja Dzieciom-Zdążyć z pomocą" opiekującej się Antonim. Cena wywoławcza to 250 zł.

http://allegro.pl/banner-koncertowy-z-memorialu-ronniego-jamesa-dio-i7085854743.html?no-rwd=1

Niespełna 8-letni Antoś Pańczyk z niezwykle kosztowną w leczeniu chorobą zmaga się od 6 miesiąca życia. Jak podaje Wikipedia, rdzeniowy zanik mięśni to rzadkie schorzenie nerwowo-mięśniowe przejawiające się degeneracją jąder przednich rdzenia kręgowego, skutkującą postępującym upośledzeniem mięśni szkieletowych, w ciężkich przypadkach prowadzącym do śmierci. Schorzenie związane jest z mutacjągenu SMN1(locus 5q13.2). Chory wymaga nieustannej rehabilitacji i opieki.
Subskrybuj to źródło RSS