Menu

Rick Estrin - SKAZANY NA ŻYCIE W TRASIE

Rick Estrin – wirtuoz harmonijki ustnej, charakterystyczny wokalista oraz wspaniały showman. Razem z zespołem The Nightcats wystąpi 11 października w sali koncertowej katowickiego NOSPR-u. Amerykanie będą jednymi z gwiazd tegorocznej edycji festiwalu Rawa Blues. Zapraszamy do lektury wywiadu z Rickiem Estrinem i oczywiście na październikowy koncert, który będzie prawdziwą muzyczną ucztą!


Skąd wytrzasnąłeś te wszystkie atrakcyjne statystki, które zagrały w Waszym klipie „(I met her on) the Blues Cruise”?

Znalazłem je właśnie na takim bluesowym rejsie. Wszystkie panie, które widać w teledysku to autentyczne uczestniczki rejsu! Klip powstał bardzo spontanicznie z minimalnym udziałem reżysera. O ile mnie pamięć nie myli nakręciliśmy go praktycznie bez dubli, dasz wiarę?

Rejsy z koncertami na żywo są obecnie bardzo popularne. Co sądzisz o tej formie grania bluesa?
Faktycznie, takie imprezy stały się wręcz instytucjami. Drinki, pyszne jedzenie, impreza... I to wszystko przy dwudziestu, albo nawet trzydziestu twoich ulubionych bluesowych artystach. Świetna sprawa!

„The Blues Ain't Going Nowhere”, czyli blues nie zmierza donikąd, śpiewasz w utworze otwierającym płytę „Groovin' in Greaseland”. Zapytam więc: jaką przyszłość widzisz dla tego gatunku?

Trudno mi wcielić się w rolę wróżki, ale dostrzegam paru wspaniałych, młodych bluesmenów, takich jak Marquis Knox i Jontavious Willis, dzięki którym ta muzyka wciąż będzie żyła...

„Groovin' in Greaseland” to dowód na żywotność Waszego stylu i album zasłużenie zebrał wiele nagród. Nadal odczuwasz presję przed wejściem do studia nagraniowego?

Największa presja pojawia się, gdy trzeba napisać nowe utwory. Ale kiedy już jestem w studiu z Nightcats i zaczyna się twórcza praca – to przeradza się w zabawę. Oczywiście nagrywanie płyty zawsze jest wyzwaniem. Jednak w studiach Greaseland, z Kidem Andersenem u boku, mamy komfortowe warunki do działania. Kid to najlepszy inżynier dźwięku i producent z jakim dotąd pracowałem w trakcie mojej kariery muzycznej. Przygotowanie „Groovin' in Greaseland” było wspaniałym doświadczeniem. Powiem więcej: właśnie skończyliśmy nagrywanie kolejnej płyty. Chcemy zatytułować ją „Contemporary”. To może być najfajniejsza rzecz jaką dotychczas zrobiliśmy!

Jak scharakteryzowałbyś obecny skład The Nightcats?

To najbardziej ekscytująca i wszechstronna grupa ludzi z jaką kiedykolwiek miałem okazję pracować. Kid Andersen jest gitarowym mistrzem świata wagi ciężkiej. Lorenzo Farrell – geniusz instrumentów klawiszowych oraz basu. No i najnowszy nabytek The Nightcats – perkusista Derrick „D'Mar” Martin – gość, który siedemnaście lat spędził w zespole genialnego Little Richarda. Derrick to żywioł za bębnami, trzeba go zobaczyć na żywo, by uwierzyć, że taki styl gry jest możliwy...

Ile czasu poświęcałeś na ćwiczenia, gdy byłeś młodym, początkującym muzykiem?

Początkowo grałem codziennie, praktycznie przez cały dzień. Zasypiałem z harmonijką w ustach! Byłem młody, poza graniem nie miałem nic do roboty i w sumie niewiele więcej mnie interesowało. Ktoś może powiedzieć, że miałem wręcz obsesję na punkcie instrumentu i muzyki. Chciałem nauczyć się grać bluesa – nauczyć się jak sprawić, by inne osoby poczuły dokładnie to samo co poczułem ja, kiedy ten gatunek muzyczny dotknął mojej duszy.

Jakiej rady udzieliłbyś dzisiaj muzykom, którzy są na początku swej drogi?

Jeśli nie czujecie w sobie głębokiej potrzeby robienia tego, jeśli nie jesteście całkowicie pochłonięci graniem – wtedy muzyka będzie przyjemnym hobby. Jeżeli jednak chcecie się w pełni poświęcić muzyce – powodzenia! To będzie bardzo ciekawa podróż!

Oprócz spektakularnych popisów na harmonijce ustnej, Twoim znakiem rozpoznawczym są eleganckie garnitury. Wyobrażasz sobie zagranie koncertu w zwykłych ciuchach?

Cóż, parę razy byłem do tego zmuszony, kiedy linie lotnicze zgubiły moje bagaże. Czułem się dobrze na scenie. Za pierwszym razem, gdy zdarzyła się taka sytuacja zapytałem siebie: Jesteś facetem, czy garniturem? Odtąd nie mam z tym problemu...

Jak duża jest Twoja aktualna kolekcja garniturów?

Dokładnie nie wiem... Coś z 25, może 30. No i buty! Mam więcej par butów w szafie niż garniturów!

Utrzymujesz kontakt ze swoim wiernym druhem Little Charlie Baty'm? Sięga po instrument, czy całkowicie oddał się życiu emeryta?

Charlie gra cały czas. Jemu tylko zdawało się, że chce odejść na muzyczną emeryturę. W rzeczywistości jest takim samym beznadziejnym przypadkiem muzyka żyjącego w trasie jak ja. Koncertuje obecnie ze świetnym zespołem Sugar Ray and The Bluetones. Powinniście zaprosić ich na Rawę Blues w przyszłym roku! Daliśmy też parę wspólnych występów w lutym. A w maju dołączył do składu The Nightcats, gdy okazało się, że lot Kida Andersena został odwołany. Kiedy raz staniesz się członkiem The Nightcats, zostajesz nim już na zawsze!

To będzie już Twoja trzecia wizyta na Rawie Blues. Jakie wspomnienia zachowałeś z poprzednich koncertów w Katowicach?

Jest ich wiele... Mam piękną książkę, dokumentującą nasz występ z okazji jubileuszowej edycji festiwalu. Posiadam też parę obrazów, podarowanych mi przez polskich fanów, którzy widzieli nas na scenie podczas Rawy Blues. Poważne dzieła, przygotowane w różnych technikach! Jest nawet dość abstrakcyjny portret mnie i Little Charliego, który wisi na ścianie mojego domu.

Na zakończenie, czy mógłbyś zaprosić polskich fanów bluesa na Wasz festiwalowy koncert?

Serdecznie zapraszam wszystkich polskich wielbiciele bluesa do Katowic na Rawę Blues. To wspaniałe wydarzenie. Jesteśmy szczęśliwi, że po raz kolejny będziemy mieli możliwość, by dla Was zagrać.

Do zobaczenia jesienią w Katowicach!

Rozmawiał: Robert Dłucik (RawaBlues.com)
Czytaj dalej...

Shadows Trip - Michał Żaczek - posłuchaj wywiadu !

Zapraszam do odsłuchania wywiadu z Michałem Żaczkiem wokalistą sandomierskiej formacji Shadows Trip.

Sandomierska grupa Shadows Trip powstała w 2000 roku z inicjatywy Karola Pinzuła i Rafała Drozdowskiego. Ukierunkowana na mocne heavy metalowe brzmienie. 


Niedawno zakończyliśmy pracę nad naszą EP która jest zapowiedzią nadchodzącej płyty i będzie wydana na przełomie 2019 i 2020 roku. 

Obecny skład zespołu: 

Michał Żaczek - wokal 
Karol Pinzuł - gitary 
Mariusz Wójcik - perkusja 
Marcin Członka - gitara basowa
Czytaj dalej...

Dom wschodzącego słońca - wywiad z Danielem Castro - gwiazdą 39 Rawa Blues Festival

Daniel Castro – gitarzysta pochodzący z Kalifornii, zafascynowany Albertem Kingiem, Albertem Collinsem oraz B.B.Kingiem. Będzie jedną z gwiazd 39 Rawa Blues Festival. Zagra 12 października w katowickim „Spodku”, który zrobił na nim ogromne wrażenie z koncertowych filmików i festiwalowych zapowiedzi, które obejrzał w sieci. Z czego zbudował swoją pierwszą gitarę? Co czuł, słuchając po raz pierwszy płyty wielkiego B.B. Kinga? Co pochłania go oprócz bluesa? Między innymi tego dowiecie się z lektury poniższego wywiadu z kalifornijskim muzykiem.


Pamiętasz ten moment, w którym blues pojawił się w Twoim życiu?

Gdy miałem jedenaście lub dwanaście lat, nauczyłem się paru kawałków Jimmy'ego Reeda. Od paru lat ćwiczyłem już grę na gitarze. Ale ten przełomowy kontakt z bluesem zawdzięczam siostrze, która pewnego dnia podarowała mi kilka płyt B.B. Kinga. Kiedy usłyszałem jego grę i śpiew, poczułem się jakby zwracał się wyłącznie do mnie. Siedziałem na łóżku i łzy leciały mi z oczu – to wszystko, co mogłem wówczas zrobić...

Który utwór był tym pierwszym, wyuczonym na pamięć?

Pierwszym, który potrafiłem zagrać bezbłędnie od początku do końca był „House of The Rising Sun” w wersji The Animals. O ile pamiętam, jego opanowanie zajęło mi może z półtorej dnia.

Posiadasz jeszcze swoją pierwszą gitarę? Ile instrumentów znajduje się aktualnie w Twojej kolekcji?

To było tyle lat temu... Niestety moje wczesne instrumenty kompletnie się rozleciały. Budowaliśmy je razem z bratem ze zwykłych desek, a za struny służyły nam fragmenty rybackich sieci. W porównaniu do znajomych gitarzystów nie mogę pochwalić się jakimś imponującym zbiorem gitar, jest ich około piętnastu.

Bardzo wcześnie zacząłeś przygodę z profesjonalnym graniem. Musiałeś stosować jakieś sztuczki, by pozwolili Ci – jako nastolatkowi - wejść do klubów, gdzie wstęp jest dopiero od 21 roku życia.

Zwykle lider zespołu dogadywał się z właścicielem danego klubu i to działało. Pozwalano mi występować na scenie, ale przerwy między setami musiałem spędzać na zewnątrz. Nie mogłem szwendać się po klubie. Pozwalano mi wejść do środka dopiero wówczas, gdy mieliśmy zacząć grać.

Gdybyś mógł wybrać – spośród współczesnych muzyków - „dream team” na jeden koncert, jakie nazwiska by się w nim znalazły?

Trudne pytanie... Musiałbym poważnie zastanowić się nad takim wyborem. Szczerze mówiąc, zespół który mam obecnie mogę określić jako „dream team”.

Jak scharakteryzowałbyś muzyków, z którymi obecnie występujesz? No i jakim szefem jest Daniel Castro?

Chcę myśleć, że jestem dobrym liderem zespołu. Nie określiłbym siebie mianem szefa. Mimo, że podejmuję wszystkie decyzje i dbam o interesy kapeli, zawsze chętne słucham wskazówek ze strony moich kolegów. To świetni muzycy! Stuprocentowi profesjonaliści ze świetnym podejściem do grania, no i ze świetnym poczuciem humoru. Każdy z nich jest wyjątkowy i daje sporo od siebie podczas koncertów.

Twoją studyjną dyskografię zamyka na razie album „Desperate Rain”, który ukazał się sześć lat temu. Przygotowujesz materiał na nową płytę?

Można powiedzieć, że aktualnie trwają prace nad ukończeniem paru kompozycji. To dla mnie bardzo pracowity rok, ale mam nadzieję, że uda się wejść do studia jeszcze przed końcem 2019 roku.

W jednym z artykułów powiedziałeś, że grasz na gitarze praktycznie codziennie, nawet dla samego siebie. Masz jeszcze czas na inne hobby?

Uwielbiam czytanie. Interesują mnie zwłaszcza różne tematy związane z historią. Ale najbardziej istotne jest dla mnie dbanie o dobre relacje z żoną Julie, rodziną i przyjaciółmi.

Miałeś okazję dowiedzieć się nieco o Rawie Blues i generalnie o Polsce?

Tak, zrobiłem sobie mały „research”. Oglądałem sporo koncertowych klipów z festiwalu na YouTube. Sala, w której wystąpimy jest piękna, robi naprawdę imponujące wrażenie, podobnie jak sama otoczka festiwalu. Czytałem również sporo o historii Waszego kraju, która jest po prostu fascynująca.

Rozmawiał: Robert Dłucik (RawaBlues.com)
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS