Menu
Jerzy Szlachta

Jerzy Szlachta

KALLE WALLNER gitarzysta RPWL zapowiada solowy album!

Kalle Wallner, znany przede wszystkim jako gitarzysta formacji RPWL oraz filar Blind Ego, zapowiada solowy album. Płyta zatytułowana „Voices” będzie miała premierę 25. lutego a zapowiada ją singiel „Three”: https://youtu.be/mqLFX-PFZLs

„Three” to jedyna kompozycja na płycie, w której usłyszymy wokalistę. Za mikrofonem stanął Arno Menses z grupy Subsignal, który zaśpiewał też na ostatniej płycie Blind Ego. Pozostałe sześć utworów na „Voices” to kompozycje instrumentalne. Za perkusją zasiadł Marco Minnemann, na płycie pojawia się także wokalistka oraz żona Kalle - Tanyc (Carmen Tannich). Pojawił się również Yogi Lang, kolega z RPWL, który zasiadł za klawiszami a także jest odpowiedzialny za miks i mastering albumu.

Kalle opowiada o płycie: „Zawsze myślę o melodii. Teksty zazwyczaj schodzą u mnie na drugi plan. Dlatego, pomimo iż mam Blind Ego, nigdy nie było płyta, która byłaby mi bardziej bliska niż ta, prawie w całości instrumentalna. Ekscytuje mnie to, czy ludziom spodoba się ten krążek”.

Album „Voices” będzie dostępny jako CD digipak, LP oraz w formie elektronicznej.

źródło: http://openeyepr.pl

Aurora - "Międzynarodówka (reedycja)"

Nakładem Requiem Records ukazała się reedycja legendarnej "Międzynarodówki" rzeszowskiej Aurory. Jakub Oślak opisał dla nas na czym polega wyjatkowość tego materiału.

Historia rzeszowskiej Aurory to „typowa” opowieść o polskim zespole lat 80-tych, kojarzonym z post-punkiem, nową falą, alternatywą; wszystkim tym, co tożsame z legendą Jarocina z czasów PRL-u. Działalność Aurory to rok z ‘hakiem’: nagrana, ale niewydana oficjalnie płyta, uznanie w Jarocinie, zainteresowanie zachodu, bijatyki na koncertach, ślepa cenzura i nękająca milicja. Oraz, jak zwykle, zaginiona taśma-matka, której nikt nie ukradł czy zniszczył, tylko zwyczajnie skasował. Wszystko, co zachowało się po Aurorze, to ludzie, kasety demo i wspomnienia. Wśród nich, taśma-córka, jedyny punkt wyjścia dla prób rezurekcji Aurory z lochów czasu. Międzynarodówka, czyli owa niewydana płyta, już raz była przywracana do życia, w 2004; aczkolwiek, poza wartością dokumentalną, jakość owego wydawnictwa nie była najlepsza. Z tym większą radością, w wielokrotnie innej rzeczywistości, możemy wreszcie podziwiać Międzynarodówkę w swojej optymalnej krasie, blisko 35 lat od nagrania.

Album zadziwia na wielu poziomach. Jeszcze przed umieszczeniem CD w odtwarzaczu można być pod wrażeniem – samo wydanie jest bardzo efektowne wizualnie, oraz informacyjnie. Książeczka zawiera zdjęcia, wycinki z prasy, wspomnienia, najważniejsze dane o zespole, po polsku i po angielsku. Szczególne wrażenie robią zdjęcia kolorowe, wykonane Polaroidem, kontrastujące z tymi czarno-białymi, wyglądającymi jak część kartoteki UB. Requiem Records jak zwykle wykonali kawał dobrej roboty, kontynuując swój cykl prezentujący skarby polskiej alternatywy z dalekiej przeszłości. Druga rzecz – to remastering, zasługa samego Macieja Miernika, basisty Aurory. Dysponując bardzo ograniczonym materiałem źródłowym (wspominana niedoskonała kopia taśmy-matki), wycisnął z niej chyba wszystko, co mógł. Dzięki jego pracy, po latach, Międzynarodówka nie tylko brzmi świetnie, ale skraca dystans czasu, pomiędzy nami teraz, a Aurorą wtedy. Zupełnie jak te kolorowe fotografie.

Wreszcie to, co najważniejsze, czyli muzyka. To nie jest coś archaicznego; to alternatywa, która nigdy nie zaznała sukcesu komercyjnego, a przez to ponadczasowa. Na polskiej scenie, ewenement. U nas niewielu grało w ten sposób, a już na pewno nie w latach 80-tych. Muzycy Aurory jeszcze w poprzednim wcieleniu zespołu, czyli Noah Noah, kombinowali z syntezatorami; tutaj mówimy już o electro-industrialu pełną gębą. To sound zbudowany na nowej fali, czego najlepszym dowodem są ‘hymny’ Aurory: „Wszyscy Przeciw Wszystkim” oraz „Święta Krowa Dojna”. One stanowią wizytówkę zespołu, tą najbardziej znaną, umieszczoną na końcu płyty; ale o ich sile, przekazie prosto w oczy, odwadze i nowatorstwie niech świadczy „Schweine”, „Mur Chiński Mur Berliński” i cala reszta. To przekaz polityczno-społeczny, ubrany w estetykę i styl EBM; dokładnie taki, jaki rozbrzmiewał wówczas po drugiej stronie muru berlińskiego i dalej, dzięki DAF, Front 242 oraz Nitzer Ebb.

Muzyka Aurory jest mroczna i niepokojąca, zagadkowa i całkiem dosłowna. Jej siła to teksty i głos, w wielu językach (Roman Rzucidło, wyglądający jak Bono w Red Rocks), jak na Międzynarodówkę przystało. To syntezator, gitara i bas (Jacek Pałys, Piotr Wallach i Maciej Miernik), sprzężone i agresywne, surowe i głośne. To koktajl Mołotowa przekazu dosłownego z podświadomym, uderzenia słownego z muzycznym. Nie dziwi mnie, że koncerty Aurory zwykły kończyć się rozróbami. To brzmienie nawet dziś powodowałoby skoki adrenaliny; szczególnie, gdy grunt polityczno-społeczny w Polsce ponownie stał się grząski. Tu tkwi ten drugi koniec ponadczasowości Międzynarodówki – to krzyk Polski, jej społeczeństwa, które kocha swój dom, ale ma dosyć murów i świń, jakie panoszą się wokół. Podkreślić należy, że ostrze Aurory nie jest wymierzone ‘tylko’ w aparat tzw. władzy; ale przede wszystkim w nas samych, w to samo społeczeństwo, ludzi, którzy sami sobie gotują ten los.

Gdy słucham brzmienia Międzynarodówki nie mam poczucia obcowania z „Archiwum X polskiego rocka”, tylko rzeczą aktualną, nie przypadkiem ukazaną w 2021. To materiał źródłowy, uśpiony jeszcze przed narodzeniem, nagrany w innej czasoprzestrzeni. To remastering, który przybliża nam ową czasoprzestrzeń w sposób tak wyrazisty, że można poczuć zapach rozlanego alkoholu w Hybrydach w roku ’88. To te uśmiechnięte fotografie, na których widać nie czarno-białą Polską Kronikę Filmową, lecz kolorowe tu i teraz, obok nas, na koncercie – efemerycznych przestrzeniach szczęścia i wspólnoty. Zespół brzmi prawdziwie, wyraziście i kontrowersyjnie, jak wczesne Death In June czy Alien Sex Fiend (do inspiracji którymi Aurora się przyznaje). Wreszcie, to poczucie, że nigdy nic straconego, że czas w muzyce płynie inaczej; oraz, że są dusze, ręce i uszy gotowe odkrywać taką muzykę zupełnie na nowo, aby ponownie dodawała siły wtedy, gdy tego znowu potrzebujemy.

Autor: Jakub Oślak

źródło: Cantaramusic

Scream Maker "BloodKing"

"BloodKing" - to tytuł nowej płyty warszawskich heavymetalowców ze Scream Maker, która dzisiaj ujrzała światło dzienne. Płyta zawiera aż 15 kompozycji, z których większość traktuje o zepsutej naturze władzy politycznej.

-To nie jest koncept album, ale większość utworów dotyka wątku nadużyć władzy, jej mrocznej korumpującej duszę naturę. Stąd tytuł “BloodKing”, Krwawy Król - mówi wokalista Sebastian Stodolak o najnowszym albumie grupy Scream Maker. Światło dzienne ujrzał on 27 stycznia 2022 r. Wcześniej fani mieli okazję usłyszeć już singiel “Mirror, Mirror”, do którego teledysk możecie obejrzeć tutaj: "Mirror, Mirror"

Ostatni album zespołu, “Back Against the World” ukazał się w 2016 r., od tamtej pory zespół pochłonęło koncertowanie. - Byliśmy już w sumie 6 razy w Chinach, co roku organizujemy memoriał Dio, utwory na nowy album były skomponowane od dawna, ale brakowało oddechu, żeby siąść, zgrać je, zmiksować i wydać - mówi Sebastian. Jan Radosz, basista zespołu, który nagrania rejestrował dodaje, że “o ile za brzmienie poprzednich dwóch albumów odpowiadał Alessandro Del Vecchio, znany m.in. z zespołu Jorn, o tyle ten album powierzyliśmy rodakowi Tomaszowi Zed Zalewskiemu, znanemu ze współpracy z czołówką polskiego rocka i metalu. - Myślę, że album wyróżnia się także pod względem perkusyjnym. Tutaj swoim talentem podzielił się Kuba Mikulski i Przemek Nalazek - mówi Radosz.

Sebastian układał linie melodyczne, Jan pracował przy aranżacji i rejestrował utwory, ale za kompozycjami stoi przede wszystkim Michał Wrona. - Myślę, że pokazujemy nieco inne oblicze niż na dotychczasowych albumach, znacznie bardziej agresywne i progresywne, choć nie stronimy od tradycyjnych, wpadających w ucho klasycznych motywów heavymetalowych. Trudno wyzbyć się inspiracji Judas Priest, czy Maidenami - mówi Wrona.

Album składa się z aż 15 kompozycji, więc przestrzeń dla różnorodności faktycznie jest. Thrashowe wątki tytułowego “BloodKinga” kontrastują z power metalowymi kompozycjami pokroju “Join the Mob”, czy ocierającym się o progresywność “Candle in the Wind.” A


“BloodKing” dostępny jest na wszystkich platformach streamingowych (od 27.01). Płytę CD, można zamówić wysyłając wiadomość na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. - oraz na koncertach. Na luty 2022 zespół planuje trasę koncertową, która obejmie Gdańsk (04.02, Pub Torpeda), Poznań (11.02, Pod Minogą), Warszawa (17.02, VooDoo), Kraków (18.02, Garage Pub), Skarżysko-Kamienna (19.02, Semafor)

Rzeszowski SYMPTONE debiutuje płytą "MindBox"

Już tylko kilka dni dzieli nas od premiery debiutanckiego krążka zespołu SYMPTONE. Album „MindBox” ukaże się w sprzedaży 31.01. Dziś zespół prezentuje singiel pt. „Sam Na Sam”, trzeci i zarazem ostatni z puli utworów udostępnionych przed premierą płyty.

SYMPTONE
Czteroosobowy skład z Rzeszowa, który od dwóch lat udowadnia, że polska scena rockowo-metalowa wciąż ma się dobrze. Zespół z lekkością porusza się po gatunkach tj. grunge, nu-metal, czy punk rock, serwując słuchaczom energetyczną bombę zarówno podczas koncertów, jak i na nagraniach studyjnych. Wpadające w ucho melodie przeplatają się tu z misternie skonstruowanymi riffami cięższego kalibru, a przekaz każdego z tekstów wzmacnia charakterny wokal, któremu nie straszny zarówno śpiew czysty, jak i brudny rockowy pazur. SYMPTONE wystąpił na ubiegłorocznej edycji Antyfestu Antyradia oraz na szczecińskim Festiwalu Garaże, gdzie gościł na podium jako jeden z finalistów przeglądu. W poczet osiągnięć zespołu wpisują się koncerty zagrane m.in. w towarzystwie zespołów Pidżama Porno, Luxtorpeda, Illusion i Dziwna Wiosna. W ciągu ostatnich miesięcy zespół intensywnie pracował nad wydaniem debiutanckiego krążka pt. „MindBox”, którego premiera planowana jest na 31 stycznia 2022.

SAM NA SAM
Utwór szyty na miarę dla albumu „MindBox”. Jest to bowiem singiel, który z trzech dotychczas wypuszczonych najgłębiej penetruje zakamarki ludzkiego umysłu, skupiając się na intymnych przemyśleniach jednostki, meandrując po sferze refleksji przedstawionej w utworze postaci. Kompozycja wpisująca się w ramy pełnokrwistej heavy metalowej ballady opowiada o próbie poradzenia sobie ze stratą bliskiej osoby. Poczucie odizolowania towarzyszy nam tu na każdym kroku – od sugestywnego tytułu utworu, przez stonowaną i melancholijną warstwę muzyczną, po chmurną treść okraszoną ekspresyjnym wokalem. Z biegiem tekstu można zaobserwować zmianę nastawienia osoby osamotnionej, która przechodzi przez kolejne etapy żałoby – zaczynając od negacji, przez gniew, kończąc na akceptacji. Delikatna liryczność utworu przepleciona tu jest mocnym, dynamicznym i mrocznym uderzeniem, które akcentuje zmieniające się na bieżąco emocje.

MINDBOX
Nazwa „MindBox” nieprzypadkowo odnosi się do ludzkiego umysłu – elementem wspólnym wszystkich dziesięciu utworów zgromadzonych na płycie jest eksploracja ludzkiej psychiki w przeróżnych kontekstach i sytuacjach. Refleksyjne teksty wplecione w bogatą stylistycznie warstwę muzyczną niepostrzeżenie zabierają słuchacza w podróż po ludzkiej naturze, stawiając po drodze wiele pytań dotyczących istoty człowieczeństwa i wyzwalając przy tym istny kalejdoskop emocji. Wśród utworów wchodzących w skład płyty znajdują się trzy opublikowane dotychczas single: "Social", "Sam Na Sam" oraz „Pryzmat”, do którego pod koniec ubiegłego roku powstał teledysk, owoc współpracy zespołu z rzeszowskim reżyserem Łukaszem Rogiem.
Szczegółowe informacje dotyczące kanałów sprzedaży płyty oraz jej dystrybucji na serwisy streamingowe pojawią się w dniu premiery albumu na facebookowej stronie zespołu.
Subskrybuj to źródło RSS