Menu

The Kills "Ash & Ice"

Na przestrzeni trwającej prawie półtorej dekady kariery, The Kills – minimalistyczni rockmani o wielu twarzach – nagrali cztery płyty, a każda z nich była niespokojną, brawurowo-tajemniczą wypowiedzią artystyczną, naznaczoną napięciem, niepokojem, seksem, dzikością i nudą z przymrużeniem oka.

Jednak przy tym żadna z nich nie brzmiała tak samo jak poprzednia. „Nigdy nie szliśmy po najmniejszej linii oporu. Zmiany są niepokojące, a sztuka powinna być niepokojąca” – mówi Alison Mosshart, siedząc przy długim drewnianym stole w wynajętym domu w Griffith Park w Los Angeles, gdzie mieszkała przez kilka miesięcy, tuż obok swojego muzycznego partnera Jamie'ego Hince'a.

Tam właśnie dwie bratnie dusze zakończyły pracę nad swoim piątym, długo oczekiwanym, albumem ‘Ash & Ice’, który 3 czerwca ukazał się nakładem wytwórni Domino. W odróżnieniu od poprzednich płyt, które w większości były nagrywane w Key Club Studio w Benton Harbor, Michigan, ten ma raczej włóczęgowski charakter. Znaczną część prac wykonano w wynajętym domu w Los Angeles (przy użyciu sprzętu z Key Club i przenośnego ekwipunku Jamiego), a także w światowej sławy nowojorskim Electric Lady Studios. Pracę rozpoczęto trzy lata temu, jednak została ona zakłócona, gdy Hince złamał palec. Pierwszy lekarz dał mu zastrzyk z kortyzonu, co spowodowało bezsenne noce gitarzysty, nadmierne cierpienie i uszkodzenie ścięgna w dłoni. „Nie mógł grać” – wspomina Mosshart. „Zaczął więc kupować te wszystkie śmieszne instrumenty, na których mógł grać tylko przy pomocy jednej ręki.” Jednak wizja tego, że już nigdy nie zagra, była nie do zniesienia. Postanowił skonsultować się z innym lekarzem. Po pięciu operacjach i czasie spędzonym na rehabilitacji, Hince był gotowy, by wrócić do pracy. Musiał jednak nauczyć się tak grać na gitarze tak, aby nie używać kluczowego palca. Właśnie podczas osiemnastomiesięcznej rekonwalescencji gitarzysty powstały szkice piosenek na ten album. W tym utwór, który dał płycie tytuł.

„Jedną z pierwszych piosenek, jaką przyniósł na płytę był „Ash & Ice” i od razu zakochaliśmy się w tym tytule” – kontynuuje Mosshart. „Myślę, że siedział przy jakimś barze, albo na jakiejś imprezie lub w czyimś domu, gdzie ludzie kruszyli lód na zakończenie.” Jak wspomina sam Hince: „piłem drinka i po prostu wrzuciłem papierosa do szklanki z lodem. Tylko tyle. Spodobał mi się pomysł dwóch przeciwległych dusz. Spodobał mi się pomysł kogoś ze skrętem w jednym ręku i drinkiem w drugim.” Mosshart również podobało się to skojarzenie. „Lubię je, bo jest przeciwstawne, czarno-białe, ciepłe i zimne itd. Wszystko ma różne strony, choć może jest to tylko wspomnienie papierosa w szklance z lodem.” Chociaż piosenka zmieniła tytuł na ‘Let it Drop’, ostatecznie zdecydowali się zachować ‘Ash & Ice’ jako tytuł płyty.

Mosshart nie traciła czasu podczas rekonwalescencji partnera. Nagrała płytę z The Dead Weather, pobocznym projektem jaki ma z Jackiem White'm. Na poważnie zajęła się też malarstwem. Zawsze malowała za sceną, będąc w trasie z The Kills – jedynym warunkiem było to, że musiało zmieścić się w jej walizce. Jednak po przeprowadzce do Nashville, która miała miejsce kilka lat temu, przeniosła się do pracowni z prawdziwego zdarzenia, co pozwoliło jej na pracę z większymi płótnami. Efektem była jej pierwsza samodzielna wystawa w Joseph Gross Gallery w Nowym Jorku. Zatytułowana ‘Fire Power’, prezentowała 127 obrazów, grafik, technik mieszanych i gobelinów. Nie ignorowała jednak zespołu. W ostatnich latach, jak sama przyznaje, skomponowała około 120 piosenek. Pisanie nigdy nie stanowiło dla niej problemu. Komponuje szybko i w nieustraszony sposób.
Nie „przekombinowuje”, pozwala by piosenki same wyszły z niej, inspirowane zasłyszanymi rozmowami, nastrojem, osobami. „Gdyby „Ash & Ice” było obrazem, byłoby niezwykle skomplikowane. Wyglądałoby jakby było malowane bez końca. Odchodziłoby od ściany i wychodziło z ram.”

Wyjaśniając swój niecodzienny i często mylnie interpretowany związek, Hince wyjaśnia: „ciągle mam wrażenie, że walczymy z całym światem. Poświęciłbym życie dla tej dziewczyny. Uważam, że jest fantastyczna i z nikim innym nie łączy mnie taka relacja. Gdy coś robi, robi to z pasją i nic innego się wtedy nie liczy. Uwielbiam to! Jesteśmy kreatywni i napędzamy się wzajemnie, a także konkurujemy ze sobą, co też jest ważne. Jesteśmy jak dwaj mali faszyści starający się być komunistami... Ale myślę, że to jest zdrowa konkurencja. Czasami się o coś kłócimy. Czasami trzeba z kimś powalczyć, aby znaleźć się tam, gdzie powinno się być. Myślę, że w muzyce trzeba być ostrożnym, starając się dogadać. Kompromis jest największym wrogiem każdego artysty. Synchroniczna praca jest katastrofalna dla twórczego wysiłku.”

„Nie powiedziałabym, że walczymy w rzeczywistości” – dodaje Mosshart. „Lubimy twórczą walkę. Moje piosenki są zupełnie inne od tego, co on proponuje. A The Kills jest połączeniem tych dwóch rzeczy. To sprawia, że jest to dla nas interesujące.”

Mówią, że podróż przez tysiące mil zaczyna się od jednego kroku. W tym przypadku zaczęło się od podróży pociągiem przez 6000 mil. Aby ruszyć cały proces, Hince postanowił wybrać się w podróż niesławną koleją transsyberyjską, poprzez siedem stref czasowych. „Chciałem pojechać gdzieś sam i zobaczyć, co kryje się we mnie. Wziąłem tylko gitarę, moje notatniki i kamerę. Pierwszą rzeczą jaką napisałem był utwór ‘Siberian Nights’. Miałem wizję lodowatej, paranoicznej płyty, gdy podróżowałem przez Syberię. Jednak pozostałe piosenki mówią o emocjach, o walce.” Co jest dosyć nietypowe dla The Kills.
 
Na wcześniejszych płytach unosiła się atmosfera oderwania, surowość emocji lub po prostu fizyczna ambiwalencja uczuć, podbudowana niepokojącą samoświadomością i wrzącym gniewem. Trzynaście piosenek, które znalazły się na ‘Ash & Ice’, są bardziej powściągliwe, mniej burzliwe i z tego powodu bardziej wzruszające. Odsłaniają rodzaj przeciwstawnych uczuć, gdy znajdujesz się w czasochłonnym, skomplikowanym związku.  
Gdy rozwinęła się praca nad płytą, Jamie wynajął dom w Los Angeles, a później także studio Electric Lady na Manhattanie, gdzie zespół dopieścił wcześniejsze pomysły. Jak wyjaśnia Mosshart: „płyta jest wynikiem nieustannie zmieniających się pomysłów. Podczas tego procesu zdarzyło się wiele rzeczy, które doprowadziły nas do jednego, spójnego miejsca.”

Jak mówi o ‘Ash & Ice’ Hince: „ze wszystkich płyt, które do tej pory nagraliśmy, ta płyta jest najbardziej wybiegająca do przodu.” Od podróży koleją transsyberyjską, do Hollywood i Nowego Jorku, przez Londyn i Nashville, epicka, dźwiękowa podróż The Kills, oznacza nie tylko odrzucenie wcześniejszego materiału, ale także pomysłu na to jak powinien brzmieć zespół gitarowy. Panuje przekonanie, że te dwie osoby które zaczynały pracę nad płytą, nie były tymi samymi, które go ukończyły. „To nie jest album retrospektywny, w żadnym tego słowa znaczeniu. W rzeczywistości jest to ucieczka od przeszłości. To jest zapis tego, co jest teraz i co będzie w przyszłości” – podsumowuje Hince.

sonicrecords.pl
Czytaj dalej...

Red Hot Chili Peppers "The Getaway"

Pierwszy po prawie pięcioletniej przerwie studyjnej album Red Hot Chili Peppers. Wydawnictwo promuje singiel „Dark Necessities”. Jedenasty studyjny materiał Red Hot Chili Peppers wyprodukował Danger Mouse (m.in. The Black Keys, Gnarls Barkley, U2, Norah Jones), a zmiksował znany z wieloletniej współpracy z Radiohead producent Nigel Godrich. Promującą wydawnictwo piosenkę "Dark Necessities" możecie posłuchać tutaj:
Album "The Getaway" będzie następcą wydanego w 2011 roku "I'm With You", który w 18 krajach zdobył szczyt notowań.
Przypomnijmy, że zespół Red Hot Chili Peppers będzie gwiazdą festiwalu Open'er 2016. Obecny skład formacji tworzą: Anthony Kiedis (wokal), Flea (bas), Chad Smith (perkusja) i Josh Klinghoffer (gitara).

The Getaway -
Dark Necessities -
We Turn Red -
The Longest Wave -
Goodbye Angels -
Sick Love -
Go Robot -
Feasting On The Flowers -
Detroit -
This Ticonderoga -
Encore -
The Hunter -
Dreams Of A Samurai

Warner Music Poland
Czytaj dalej...

Dark Funeral "Where Shadows Forever Reign"

Szósty nowy studyjny black-metalowej formacji Dark Funeral, wyprodukowany przez Daniela Bergstranda (In Flames, Dimmu Borgir, Behemoth, Meshuggah). Album promują single “Unchain My Soul” i “Where Shadows Forever Reign”. Album ukazuje się na płycie CD, CD Deluxe (ze specjalnym plakatem z powiększoną grafiką z okładki płyty) oraz na płycie winylowej.

tracklista CD i CD Deluxe:
1. Unchain My Soul
2. As One We Shall Conquer
3. Beast Above Man
4. As I Ascend
5. Temple Of Ahriman
6. The Eternal Eclipse
7. To Carve Another Wound
8. Nail Them To The Cross
9. Where Shadows Forever Reign

tracklista LP:
1A. Unchain My Soul
2A. As One We Shall Conquer
3A. Beast Above Man
4A. As I Ascend
1B. Temple Of Ahriman
2B. The Eternal Eclipse
3B. To Carve Another Wound
4B. Nail Them To The Cross
5B. Where Shadows Forever Reign

Sony Music Poland
Czytaj dalej...

Nowe Sytuacje – Jarocin Live 2015

W ubiegłym roku grupa Nowe Sytuacje składająca się z muzyków Republiki i gościnnych wokalistów – Tymona Tymańskiego, Jacka Bończyka i Jacka "Budynia" Szymkiewicza – wystąpiła w Jarocinie. Koncert został zarejestrowany i 24 czerwca ukaże się na płycie. Już teraz możecie zobaczyć premierowy materiał wideo z filmu "Jarocin, po co wolność" Leszka Gnoińskiego i Marka Gajczaka pokazujący Republikę i Nowe Sytuacje w utworze "Moja Krew".

W 2015 roku, po trzech dekadach na scenie Jarocina odtworzony został legendarny koncert zespołu Republika z 1985, wydarzenia zajmującego szczególne miejsce na kartach historii festiwalu.
Projekt NOWE SYTUACJE - powołany przez członków REPUBLIKI (Zbyszek Krzywański, Leszek Biolik, Sławek Ciesielski) - zaprezentował na scenie wszystkie utwory z ówczesnej setlisty, w tym m.in. legendarne: „Kombinat”, „Biała flaga”, „Sexy doll” oraz „Moja krew”. Festiwalowa publiczność nie kryła zachwytu nad doskonałą formą muzyków, a w przerwach między utworami bez wahania skandowała „Republika!”.

1. Paryż Moskwa 17.15
2. Kombinat
3. Zawsze Ty (Klatka)
4. Brudny Żołnierz
5. Biała Flaga
6.Odmiana Przez Osoby
7. Sexy Doll
8. Tak Długo Czekam (Ciało)
9. Układ Sił

10. Śmierć na pięć

Album Jarocin Live 2015 to muzyczny zapis wyjątkowego wydarzenia - koncertu zespołu, który już zakończył działalność. Jedyna szansa, aby poczuć magiczną atmosferę kiedy grupa przyjaciół przypomniała na żywo Republikę. Doskonała produkcja, niepowtarzalny klimat przenoszą słuchacza na koncert sprzed lat, o którym w recenzji do magazynu Non Stop (nr. 10, październik 1985 / z książki "Resortowe Dziecko Rock’n'rolla") tak pisał Grzegorz Brzozowicz:

"Koncert Republiki przypominał najlepszy amerykański thriller. Zaczęło się od gwizdów, obelżywych okrzyków i transparentów. Wyjście zespołu na scenę przywitał grad pomidorów i torebek z mlekiem. Po kilkunastominutowej przepychance Republika zaczęła grać… Tylko wielkie zespoły mogą wyjść z takiej sytuacji obronną ręką, a największe przekształcić w swój triumf. Republika wybroniła się swoją muzyką i to nie starymi hitami, lecz właśnie nowymi numerami. W odróżnieniu od naszych dinozaurów, zajętych podbijaniem rynków zachodnich, którzy przy tym doprowadzają swoją muzykę do granic groteski, Republika ewoluuje. Pytaniem jest tylko, czy Ciechowski pójdzie w tych przeobrażeniach do końca i nie będzie starał się nadać nowym utworom pewnej dozy komercyjności. Jeżeli się nie zawaha, to możemy spodziewać się jednej z najlepszych płyt w historii naszego rocka."

Musicom
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS