Menu

Chimera Fest 16 grudnia w Hydrozagadce

Przypominany 16 grudnia w warszawskim klubie Hydrozagadka odbędzie się mini festiwal pod szyldem stołecznej grupy Chimera, promującej swój najnowszy album "Gloria Mortis". Ta oryginalna hardrockowo black metalowa formacja zaprosiła do współpracy trzy utalentowane się kapele: AmnestiA, Deadfall Trail i Mardom.

Jak dodają muzycy Chimery " W przyszłym roku mija nam dopiero pierwsze 10 lat!! Z tej okazji wpadliśmy na pomysł stworzenia CHIMERA FEST. Koncerty te będą zrzeszać "wiarę" metalową w jednym miejscu, raz w roku, okraszając koncertami zespołów z różnego zakątka metalowego świata!! Piekło?! Hah! ... piekło się od nas uczy!!! "

Nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić was na pierwszą edycję tej imprezy.

źródło: M-ART Artistic Agency & M-ART Mundus
Czytaj dalej...

ALBUM ZESPOŁU ØRGANEK, „Na razie stoję, na razie patrzę” W WERSJI WINYLOWEJ

Swoją premierę winylowa wersja albumu „Na razie stoję, na razie patrzę”. Zespół Organek po raz kolejny w bezkompromisowy sposób tworzy muzykę i teksty, które opisują świat w wyjątkowo trudnym, historycznym momencie.

"Czasy są niepewne, a zwroty akcji szybkie. Wszyscy stoimy i patrząc w dal zastanawiamy się co się stanie. Obserwujemy i próbujemy wyciągać wnioski. Album powstawał długo, bo szukaliśmy sposobu jak uchwycić ducha teraźniejszości. Mamy nadzieję, że to się udało." – tak o swoim ostatnim wydawnictwie mówili członkowie zespołu.


Okładka albumu została zaprojektowana w wyjątkowo staranny sposób i utrzymana jest w innej kolorystyce niż wersja CD. Zdjęcia Karola Kacperskiego symbolicznie nawiązują do muzyki i treści zawartych na albumie „Na razie stoję, na razie patrzę”. Aneta Doromiejczuk stworzyła szczegółowo przygotowany projekt albumu, który tworzy wspaniałej jakości wydawnictwo. Sama płyta wytłoczona jest na turkusowym winylu.


Tracklista płyty przedstawia się następująco:

1.Na razie stoję, na razie patrzę
2.We got no love
3.Malibu
4.Walcz
5.Doppelganger
6.Samoloty
7.Cały ten fejm
8.Pogo
9.Pogo / Idles remix
10. Invito

Bonus tracks
11.Kate Mo2s / rework
11.Wio2na / rework

źródło: Mystic Production
Czytaj dalej...

„Mechanika” – premiera nowej płyty LIPALI Data premiery: 29.12.2022 r.

To płyta o człowieku, o mechanizmach, które są w nim i ponad nim, które on stwarza, których jest przyczyną i podmiotem. Muzycznie twardsza, mocniejsza, gitarowa, riffowa, ale i ze szczyptą delikatności, transu.
Praca nad albumem trwała kilka miesięcy – od pierwotnej zupy muzycznej do wysublimowanych kreacji, gdzie tekst łączy się z muzyką w jedną, konkretną całość. Studio nie przykryło ani nie zamaskowało żywego grania i wspólnoty emocjonalnej muzyków, uwypuklając ją jako jeden z najważniejszych walorów zespołu.

Angielskie teksty przeplatają się z polskimi, poruszając ogólnoludzkie kwestie, nadają albumowi pierwiastek ponadnarodowy.

Lista utworów:
1. Eternal
2. Ftf
3. We are the tools
4. Nie dla ciebie
5. Zaśpiewać
6. Osiem gwiazd
7. ROB
8. Piroman
9. Czerń i biel
10. Do something
11. Włóczykij

źródło: Presscom
Czytaj dalej...

Premiera: MR GIL – LOVE WILL NEVER COME !!!

O niektórych muzykach zwykło się mówić, że są jak wino... resztę powiedzonka, musicie sobie dopowiedzieć sami, bo ja nie chcę podpaść Mirkowi Gilowi, zaglądając w jego pesel, ale prawda jest taka, że popularny Gilu, wyraźnie czuje się wciąż młodo i pomysłów na muzykę ma bez liku. Jeden z kilku jego projektów, Mr. Gil zawsze był swego rodzaju odskocznią dla warszawskiego muzyka. Za każdym razem muzyka, nagrana pod tym szyldem, nieco zaskakiwała słuchaczy. Czasem było jej bliżej do muzyki akustycznej, innym razem bywało poetycko... Nie inaczej jest i na najnowszym krążku zatytułowanym „Love Will Never Come”, wydanym przez poznańskie wydawnictwo OSKAR i dostępnym na www.IndependentMusicMarket.com

Tracklista

1. Fight
2. Stone
3. Without You
4. Begging Hands
5. Growing
6. Be for Me (Like a Tree)

Skład / Muzycy

- Karol Wróblewski - wokal
- Mirosław Gil - gitara
- Przemysław Zawadzki - gitara basowa
- Robert Kubajek - perkusja
oraz:
- Małgorzata Kościelniak - wokal (3,6)

LOVE WILL NEVER COME

RECENZJA

Wystarczy rzucić okiem na okładkę. Jesienny obraz ukazujący drzewo, zatopione w szarej, wczesno wieczornej atmosferze, wzbudza ciekawość i przykuwa wzrok. Czas więc zajrzeć do muzyki. A ta znów zaskakuje! Nieco mglista, pozornie mroczna i przybrudzona, a jednak ciepła, wzbudzająca niejako rozmazany optymizm. Można rzec, że niektóre fragmenty „marudzą” sobie w głośnikach, ale to jest właśnie ten ukryty smaczek „Love Will Never Come”. Nawet solówki gitarowe Mirka, które zwykle wychodzą przed szereg, tutaj są ukryte, stonowane, zupełnie jakby płynęły gdzieś z oddali.
W sumie najgłośniejszym instrumentarium na płycie jest sekcja rytmiczna, za która stoją: Przemek Zawadzki (bas) oraz Robert „Qba” Kubajek. Ma ona za zadanie prowadzić tę tajemniczą muzykę, a robi to na prawdę znakomicie! Przemek bardzo ciekawe przesterował bas, a Robert gra bardzo ciepło i miękko, wyraźnie stosując sztabki i miotełki, typowe dla gry akustycznej.
Czas na kilka słów o wokalu. I tutaj dwa razy sprawdzałem, czy chodzi o „tego samego” Karola Wróblewskiego! Bo głos Karola zmienił się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Jest dziś bardzo dojrzały, kiedy potrzeba – tajemniczy, a za chwilę ciepły i mocny. Wspaniale snuje historie i potęguje emocje, zawarte w tekstach. Karola wspomaga też w dwóch utworach ('Without You' oraz 'Be For Me (Like A Tree)' niezawodna Gosia Kościelniak, której ciepły głos nie raz słyszeliśmy już w muzyce Mirka Gila. Pojawia się on dokładnie wtedy, kiedy potrzeba, rozświetlając ten pozorny mrok.
Reasumując: „Love Will Never Come”, to płyta idealnie wpisana w ciężkie czasy, w jakich przyszło nam ostatnio żyć. To muzyka, która z łatwością może stać się przyjacielem każdego z nas, rozświetlając szaro bure spektrum barw, w których zatopiony jest nasz współczesny, jesienno-zimowy świat. To wreszcie bateria ciepła i delikatnego światełka, przepięknie rozpalającego mrok. Bardzo dobrze się stało, że została wydana właśnie teraz przed świętami, bo może nas wprawić w pozytywny nastrój, torując drogę przez szarzyznę codzienności. Brawo Mr. Gil! Czapki z głów!

Recenzja autorstwa Krzyśka “Jestera” Barana

źródło: OSKAR Records
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS