Menu

ŻURKOWSKI „KURZ”

Swoją premierę nowy album Łukasza Żurkowskiego, zatytułowany „KURZ”. Album promowały dwa single: zarejestrowany z gościnnym udziałem Tomasza Organka „Western”: https://youtu.be/uYMzU0TAUf0 oraz „Demony” https://youtu.be/LMJxnqRkyy8

Na płycie „KURZ” znalazły się utwory, które zamknięte w zakurzonej szufladzie czekały na swój czas jak i zupełnie nowe kompozycje, które powstały z dnia na dzień, bez planu umieszczania ich na płycie. "KURZ" to mocna gitarowo-elektroniczna opowieść z melodyjnymi wokalami traktująca w tekstach o demonach, złości, smutku, miłości oraz zdarzeniach, które wywarły na autora ogromny wpływ, z czasem pozostawiając trudno gojące się rany.

„Wlałem w tę płytę ogrom długo skrywanych emocji, co dało mi poczucie ulgi” - mówi Łukasz.

źródło: Mystic Production
Czytaj dalej...

ANIMATE "Infinite Imaginations"

Zespół pochodzi z Będzina i rozpoczął działalność z końcem sierpnia 2005r z inicjatywy Przemka (bas) grającego wcześniej w dąbrowskim zespole KRUK. Pierwszy skład – na początku instrumentalny, którego próby zaczęły się w sierpniu 2005r przez lata nie zmieniał się i tworzyli go Marcin Trela (gitara) bez którego zapewne cały pomysł spaliłby na starcie, Przemek Skrzypiec (bas, sample, elektronika) oraz Sebastian Jezierski (bębny). Przez lata zespół wspierali wokalnie m.in Jesion Kowal, Andrzej Miśta, Michał Gomułka, Tomasz Nowakowski oraz Robert Niemiec z którym nagrano debiutancki album. W okresie działalności koncertowej zespół zagrał kilkadziesiąt koncertów w tym występ przed T-Love i Lao Che, imprezy spod znaku Prog on Days oraz występ na deskach Amfiteatru Muzeum Etnograficznego im. M. Znamierowskiej-Prüfferowej w ramach Festiwalu Muzyki Progresywnej im. Tomasza Beksińskiego (lipiec 2017r) zdobywając uznanie publiczności i mnóstwo pozytywnych recenzji.

Muzyka ANIMATE to połączenie współczesnego melodyjnego mocnego rocka z wieloma dodatkami, pomysłami i aranżacjami charakterystycznymi dla muzyki progresywnej. W muzyce znajdziesz wiele eksperymentów brzmieniowych, melodii oraz sporo klimatycznych zwrotów akcji oscylujących wokół mocnego rocka i progmetalu. Mocne gitarowe brzmienia są wspomagane brzmieniami syntezatorowymi z naciskiem na sekcyjne granie. Zespół eksperymentuje również z wizualizacjami i efektami scenicznymi.

21 maja 2021 roku miala miejsce premiera albumu "Infinite Imaginations" i składa się na niego 7 spójnych kompozycji powstałych na przekroju lat działalności zespołu. Autorem grafik albumu jest Robert Kudera, który zrealizował koncept będący pomysłem perkusisty, Sebastiana Jezierskiego - poprzzedniego perkusisty. Płyta została zarejestrowana w poprzednim składzie tj z Robertem Niemiec (voc) i Sebastianem Jezierskim (dr) w "ZED Studio" pod okiem niedoścignionego Tomasza Zalewskiego który zajął się produkcją, miksem i masteringiem albumu. Obecnie album zdobywa coraz szersze unanie krytyków co przejawia się w kolejnych pozytywnych rezenzjach pojawiających się w sieci. Umieśliliśmy też Lyrics Video do utworu Threshold: https://www.youtube.com/watch?v=kdgrAsZAP6c

Aktualny skład zespołu:
Janusz Rymar: voc
Marcin Trela: gtr
Przemek Skrzypiec: bass, sample, synth
Marcin Lipski: drums & percussion

Napisali o nas:

„O tym, że będziński ANIMATE to jeden z najlepszych polskich zespołów łączących rock progresywny z metalowa ekspresją wiedziałem od dawna. (…) Mnóstwo solówek gitarowych i klawiszowych, choćby w Ghostmaker, nawet basowych (we wstępach Still Water i A Web of Madness, serwowanych jest z łową i sercem. Do tego riffy – świetnie rozpędzające kolejne numery. I brzmienie, nieprzytłaczające i nie toolowe (…) znakomity album.” TERAZ ROCK nr 10/2021 ocena 4,5/10

„ANIMATE – Infinite Imaginations Kapitalne, czadowe riffy, wyborne solówki, mnóstwo zapadających w pamięć melodii i niepowtarzalny klimat w który wprowadza świetna okładka . Progmetal na światowym poziomie….” Wiesław Weiss Redaktor Naczelny Teraz Rock o płycie (TERAZ ROCK nr. 10/2021)

„Trudno tu cokolwiek wyróżniać, wszystko jest równie dobre. Jednak idąc za klasykiem, że ponoć „prawdziwego mężczyznę poznajemy nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy” dodam, że muzycy Animate kończą z wyjątkową klasą. Najdłuższy i wielowątkowy Pleasant Addiction z fajnie grającą sekcją rytmiczną, kapitalnym refrenem, ładnym rozbudowanym solo i ukłonami w stronę Dream Theater, Fates Warning i Symphony X robi duże wrażenie. Dla mnie to jeden z najlepszych klasycznie progmetalowych polskich albumów ostatnich lat. „Must have” dla fanów takiego grania.” Mariusz Danielak / www.artrock.pl ocena: 8/10

„Co ważne, ten materiał nie nudzi się nawet podczas kilkukrotnych maratonów. Zdarzyło mi się słuchać tej płyty nawet cztery razy pod rząd. Jakoś mi nie przechodzi… Wprawdzie mamy za sobą sześć miesięcy bieżącego roku, ale upatruję w tej pozycji murowanego kandydata do rocznych podsumowań„ Piotr Spyra / www.rockarea.pl ocena: 8,5/10 )

„…Raczej nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że jest to jedna z najbardziej wyczekiwanych płyt w polskim metalu progresywnym. Pierwszy raz usłyszałem Animate w 2017 roku na festiwalu w Toruniu. To był jeden z najlepszych koncertów tamtej edycji imprezy. Już wtedy mówiło się o debiutanckiej płycie tych sprawnych, bo i mocno doświadczonych muzyków. Z różnych przyczyn, musieliśmy czekać aż do 2021 roku, by album „Infinite Imaginations” wreszcie ujrzał światło dzienne…” Gabriel Koleński / www.progrock.org ocena 5/5
Czytaj dalej...

Jethro Tull "The Zealot Gene"

28 stycznia na sklepowych półkach pojawił się nowy album legendarnego Jethro Tull. Ten krążek zaczął nabierać kształtu w 2017 roku. "The Zealot Gene" pod wieloma względami stara się walczyć z konwencją w czasach, kiedy trasy koncertowe i sesje nagraniowe są odwoływane na całym świecie.

Tracklista:

1 Mrs Tibbets 00:05:54
2 Jacob's Tales 00:02:13
3 Mine Is The Mountain 00:05:40
4 The Zealot Gene 00:03:54
5 Shoshana Sleeping 00:03:41
6 Sad City Sisters 00:03:40
7 Barren Beth, Wild Desert John 00:03:37
8 The Betrayal Of Joshua Kynde 00:04:06
9 Where Did Saturday Go? 00:03:53
10 Three Loves, Three 00:03:30
11 In Brief Visitation 00:03:00
12 The Fisherman Of Ephesus 00:03:41
Czytaj dalej...

Aurora - "Międzynarodówka (reedycja)"

Nakładem Requiem Records ukazała się reedycja legendarnej "Międzynarodówki" rzeszowskiej Aurory. Jakub Oślak opisał dla nas na czym polega wyjatkowość tego materiału.

Historia rzeszowskiej Aurory to „typowa” opowieść o polskim zespole lat 80-tych, kojarzonym z post-punkiem, nową falą, alternatywą; wszystkim tym, co tożsame z legendą Jarocina z czasów PRL-u. Działalność Aurory to rok z ‘hakiem’: nagrana, ale niewydana oficjalnie płyta, uznanie w Jarocinie, zainteresowanie zachodu, bijatyki na koncertach, ślepa cenzura i nękająca milicja. Oraz, jak zwykle, zaginiona taśma-matka, której nikt nie ukradł czy zniszczył, tylko zwyczajnie skasował. Wszystko, co zachowało się po Aurorze, to ludzie, kasety demo i wspomnienia. Wśród nich, taśma-córka, jedyny punkt wyjścia dla prób rezurekcji Aurory z lochów czasu. Międzynarodówka, czyli owa niewydana płyta, już raz była przywracana do życia, w 2004; aczkolwiek, poza wartością dokumentalną, jakość owego wydawnictwa nie była najlepsza. Z tym większą radością, w wielokrotnie innej rzeczywistości, możemy wreszcie podziwiać Międzynarodówkę w swojej optymalnej krasie, blisko 35 lat od nagrania.

Album zadziwia na wielu poziomach. Jeszcze przed umieszczeniem CD w odtwarzaczu można być pod wrażeniem – samo wydanie jest bardzo efektowne wizualnie, oraz informacyjnie. Książeczka zawiera zdjęcia, wycinki z prasy, wspomnienia, najważniejsze dane o zespole, po polsku i po angielsku. Szczególne wrażenie robią zdjęcia kolorowe, wykonane Polaroidem, kontrastujące z tymi czarno-białymi, wyglądającymi jak część kartoteki UB. Requiem Records jak zwykle wykonali kawał dobrej roboty, kontynuując swój cykl prezentujący skarby polskiej alternatywy z dalekiej przeszłości. Druga rzecz – to remastering, zasługa samego Macieja Miernika, basisty Aurory. Dysponując bardzo ograniczonym materiałem źródłowym (wspominana niedoskonała kopia taśmy-matki), wycisnął z niej chyba wszystko, co mógł. Dzięki jego pracy, po latach, Międzynarodówka nie tylko brzmi świetnie, ale skraca dystans czasu, pomiędzy nami teraz, a Aurorą wtedy. Zupełnie jak te kolorowe fotografie.

Wreszcie to, co najważniejsze, czyli muzyka. To nie jest coś archaicznego; to alternatywa, która nigdy nie zaznała sukcesu komercyjnego, a przez to ponadczasowa. Na polskiej scenie, ewenement. U nas niewielu grało w ten sposób, a już na pewno nie w latach 80-tych. Muzycy Aurory jeszcze w poprzednim wcieleniu zespołu, czyli Noah Noah, kombinowali z syntezatorami; tutaj mówimy już o electro-industrialu pełną gębą. To sound zbudowany na nowej fali, czego najlepszym dowodem są ‘hymny’ Aurory: „Wszyscy Przeciw Wszystkim” oraz „Święta Krowa Dojna”. One stanowią wizytówkę zespołu, tą najbardziej znaną, umieszczoną na końcu płyty; ale o ich sile, przekazie prosto w oczy, odwadze i nowatorstwie niech świadczy „Schweine”, „Mur Chiński Mur Berliński” i cala reszta. To przekaz polityczno-społeczny, ubrany w estetykę i styl EBM; dokładnie taki, jaki rozbrzmiewał wówczas po drugiej stronie muru berlińskiego i dalej, dzięki DAF, Front 242 oraz Nitzer Ebb.

Muzyka Aurory jest mroczna i niepokojąca, zagadkowa i całkiem dosłowna. Jej siła to teksty i głos, w wielu językach (Roman Rzucidło, wyglądający jak Bono w Red Rocks), jak na Międzynarodówkę przystało. To syntezator, gitara i bas (Jacek Pałys, Piotr Wallach i Maciej Miernik), sprzężone i agresywne, surowe i głośne. To koktajl Mołotowa przekazu dosłownego z podświadomym, uderzenia słownego z muzycznym. Nie dziwi mnie, że koncerty Aurory zwykły kończyć się rozróbami. To brzmienie nawet dziś powodowałoby skoki adrenaliny; szczególnie, gdy grunt polityczno-społeczny w Polsce ponownie stał się grząski. Tu tkwi ten drugi koniec ponadczasowości Międzynarodówki – to krzyk Polski, jej społeczeństwa, które kocha swój dom, ale ma dosyć murów i świń, jakie panoszą się wokół. Podkreślić należy, że ostrze Aurory nie jest wymierzone ‘tylko’ w aparat tzw. władzy; ale przede wszystkim w nas samych, w to samo społeczeństwo, ludzi, którzy sami sobie gotują ten los.

Gdy słucham brzmienia Międzynarodówki nie mam poczucia obcowania z „Archiwum X polskiego rocka”, tylko rzeczą aktualną, nie przypadkiem ukazaną w 2021. To materiał źródłowy, uśpiony jeszcze przed narodzeniem, nagrany w innej czasoprzestrzeni. To remastering, który przybliża nam ową czasoprzestrzeń w sposób tak wyrazisty, że można poczuć zapach rozlanego alkoholu w Hybrydach w roku ’88. To te uśmiechnięte fotografie, na których widać nie czarno-białą Polską Kronikę Filmową, lecz kolorowe tu i teraz, obok nas, na koncercie – efemerycznych przestrzeniach szczęścia i wspólnoty. Zespół brzmi prawdziwie, wyraziście i kontrowersyjnie, jak wczesne Death In June czy Alien Sex Fiend (do inspiracji którymi Aurora się przyznaje). Wreszcie, to poczucie, że nigdy nic straconego, że czas w muzyce płynie inaczej; oraz, że są dusze, ręce i uszy gotowe odkrywać taką muzykę zupełnie na nowo, aby ponownie dodawała siły wtedy, gdy tego znowu potrzebujemy.

Autor: Jakub Oślak

źródło: Cantaramusic
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS